Izba Gospodarcza Hotelarstwa Polskiego zwróciła się do Sławomira Nitrasa, ministra sportu i turystyki oraz Katarzyny Pełczyńskiej-Nałęcz, minister funduszy i polityki regionalnej z prośbą o interwencję w sprawie wprowadzenia warunku spadku przychodów o co najmniej 30 proc. dla przedsiębiorców z branży HoReCa, ubiegających się o środki z KPO.
Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości, jednostka wspierająca realizację KPO m.in. w zakresie pomocy sektorowi HoReCa dotkniętemu skutkami pandemii, ogłosiła, że na początku kwietnia planuje uruchomienie naboru dla przedsiębiorców MŚP, skierowanego do sektora HoReCa (hotelarskiego oraz gastronomicznego), a także turystyki i kultury. Jak poinformowała państwowa instytucja, "Zgodnie z zapisami zawartymi w obecnie opracowanej dokumentacji, w planowanym naborze KPO HoReCa, przedsiębiorca (mikro, mały, średni) będzie zobowiązany wykazać, w roku 2020 lub 2021, spadek obrotów na poziomie co najmniej 30%, liczony rok do roku. Odnotowanie minimalnego progu spadku obrotów ma na celu zidentyfikowanie tych przedsiębiorstw, które rzeczywiście doświadczyły znaczących trudności finansowych w wyniku pandemii".
IGHP w liście do ministrów wyraziło zaniepokojenie planowanymi zmianami. "Pandemia koronawirusa wpłynęła negatywnie na całą branżę. Przez COVID-19 wiele nowych inwestycji zostało wstrzymanych, a działalność hoteli została zablokowana, lub znacząco ograniczona", czytamy w liście. W związku z podnoszonymi argumentami branżowa organizacja zwraca się do ministerstw z prośbą "by ponownie rozważono obniżenie progu spadku obrotów, gdyż tak znacząca zmiana warunków tuż przed ogłoszeniem naboru wyeliminuje część przedsiębiorców z możliwości ubiegania się o tak ważne i potrzebne wsparcie".
Celem inwestycji KPO jest wsparcie odporności MŚP w sektorach najbardziej dotkniętych pandemią COVID-19 w Polsce, tj. HoReCa, turystyka lub kultura. Wsparcie będzie udzielane MŚP na unowocześnienie lub dywersyfikację działalności prowadzonej w tych sektorach. Efektem ma być stwarzanie warunków do budowania odporności na wypadek kolejnych kryzysów i rozwój przedsiębiorczości wśród polskich firm działających w branży hotelarskiej, gastronomicznej, cateringowej, turystycznej lub kulturalnej.
To jest mniejszy problem, aniżeli rozliczenie tego dofinansowania, które planują zrobić jako refundację, a nie zaliczkę.
Kto ma dzisiaj „na podorędziu” 600 tys. PLN, żeby wydać w tej branży i zamrozić na n czasu swoje środki? Izba nie ogarnia tematu.