24 stycznia 1974 roku u zbiegu ul. Marszałkowskiej i Al. Jerozolimskich otwarty został hotel Forum sieci Intercontinental Hotels Group, od 2002 r, działający jako Novotel Centrum w sieci Accor – największy hotel miejski w Polsce z 742 pokojami i zatrudniający wówczas 800 pracowników. Zbudowany dla Polskiego Biura Podróży „Orbis” był najwyższym budynkiem w Warszawie po Pałacu Kultury i Nauki, a nocleg kosztował miesięczną pensję.
„Od końcówki lat 50. na rogu Marszałkowskiej i Alej Jerozolimskich stał przeszklony pawilon handlowy Śródmieście, który z założenia miał charakter tymczasowy. Zgodnie z planem budynek rozebrano. Podobny los spotkał stojącą obok przedwojenną kamienicę. W lutym 1972 roku wykopano ogromny dół, plac budowy otoczono płotem. Wzdłuż niego chętnie ustawiali się mieszkańcy Warszawy, by obserwować postępy w pracach” – opisuje serwis tvn24/warszawa. Nowy hotel był zaplanowany już projekcie konkursowym powstałej w latach 1962-1969 po sąsiedzku zabudowy Ściany Wschodniej, czyli założenia urbanistycznego autorstwa architekta Zbigniewa Karpińskiego. W jego skład weszły m.in. trzy wieżowce mieszkalne, domy towarowe Wars i Sawa, znajdujący się na ich tyłach pieszy pasaż, nieistniejący już budynek Uniwersalu oraz rotunda PKO.
Przy placu budowy ustawiali się mieszkańcy Warszawy, by obserwować jej postępy (i niespotykany porządek). Budowa ponad 100-metrowego budynku z 34 kondygnacjami została ukończona w niespełna dwa lata, co było trudnym do uwierzenia rekordem szybkości realizacji inwestycji w okresie PRL, słynącym z budów trwających po kilkanaście lat, a oficjalne otwarcie nastąpiło miesiąc przed przewidzianym terminem, co już w ogóle nie mieściło się w ówczesnych standardach budowlanych. Było to możliwe dzięki temu, że hotel budowała szwedzka firma Skanska Cementgjuteriet z Malmo zgodnie z projektem architekta Stena Samuelsona. Zarówno materiały, jak i robotników również sprowadzono ze Szwecji. W albumie „Ballada o okaleczonym mieście", który jest zbiorem fotografii z życia codziennego powojennej stolicy opatrzonych krótkimi informacjami prasowymi, zauważono, że tempo budowy hotelu zdecydowanie odstawało od powszechnej normy. Doceniano także panujący wokół ład. „Pewien niepokój budziła jedynie makieta wystawiona w gablocie przy ogrodzeniu i ukazująca szkaradztwo z maleńkimi oknami. Przekonywano się, że to tylko nieudany model z tektury. Niestety model szybko stał się rzeczywistością, a na łamach prasy posypały się obraźliwe określenia budynku" – cytuje informacje z albumu serwis tvn24. Nocleg kosztował wówczas 30 dolarów, czyli miesięczną średnią pensję po czarnorynkowym kursie dolara. Budzące mieszane uczucia warszawiaków barwy hotel zmienił dopiero podczas modernizacji w latach 2004-2005. Elewacja zyskała metaliczno-szare okładziny.
Hotel oferował w latach 70. wiele nowinek technicznych, uruchomiono np. room status, czyli łączność świetlną pomiędzy pokojami a recepcją. Dzięki podświetlanemu pulpitowi, pracownik miał podgląd, czy dany pokój jest wolny, opłacony albo posprzątany. Magazyn „Stolica” w swojej relacji dużo miejsca poświęcił części gastronomicznej hotelu. „Najważniejszą częścią tej gastronomii będzie restauracja typu 'rotiserii', nieznana jeszcze w naszym kraju. W jej centralnym punkcie, na publicznym widoku ustawiono olbrzymi rożen, na którym będzie się piekło różnego rodzaju mięsa. Restauracja pomieści jednorazowo 260 osób. Obok usytuowana została 'cafeteria' na 160 miejsc. Jest to również nieznany w Polsce rodzaj kawiarni, która obok typowych napojów i dań kawiarnianych będzie także serwowała gorące dania obiadowe". Absolutną nowością były serwowane przez kelnera lub osobiście przez szefa kuchni dania, które na oczach gościa były poddawane flambirowaniu (płonęły po oblaniu alkoholem). A to wszystko dzięki – jak donosił reporter "Stolicy" – nowoczesnym urządzeniom szwedzkiej firmy Elektrolux.
W hotelu nocowali m.in. prezydent USA, Jimmy Carter, i członkowie zespołu ABBA. W drugiej połowie lat 70. działały tam też ambasady Portugalii, Libii, Gabonu, Malezji i Kostaryki.
Dodaj komentarz