- Sieć hotelowa często służy deweloperom do tego, żeby drożej sprzedawać apartamenty, żeby uwiarygodnić projekt, zwłaszcza tam, gdzie deweloper ma bardzo małe czy zerowe doświadczenie w budowaniu obiektów hotelowych. W dużym skrócie to jest 1 tys. zł więcej za metr kwadratowy – mówiła Marlena Kosiura, analityk rynku condo, założycielka portalu inwestycjewkurortach.pl podczas panelu na Forum HIT – Hotel Investment Trends, którego obszerne fragmenty publikujemy w czerwcowym wydaniu "Hotelarza".
- Ja już i tak dawno temu naraziłam się sieciom hotelowym, gdy zrobiliśmy taki materiał, pokazujący inwestorom indywidualnym, że sieć hotelowa nic ci nie gwarantuje, podpisany list intencyjny nic kupującemu nie gwarantuje, choć oczywiście sieć może przyciągnąć gości ze swoich programów lojalnościowych czy sama marka dzięki swojej rozpoznawalności, co może wpłynąć na wyższe obłożenie. Ale to obietnica, nie gwarancja. Mamy masę projektów, które miały powstać, ale nie powstały albo mają ogromne opóźnienia i sieci hotelowe same mają z tym problem, bo jest to wizerunkowy strzał w kolano. Więc ten problem sieci wymaga dużej dyskusji i analizy.
Moderator panelu, Radosław Altheim, zwrócił uwagę na pewną pułapkę rynku inwestycji condo, gdy często powstają obiekty, które mają wiele dużych apartamentów, bo cena liczona jest od metra, więc ten przychód deweloperski jest duży, ale z bardzo małą infrastrukturą hotelową. I wtedy taki obiekt nie za bardzo ma jak funkcjonować poza sezonem.
Marlena Kosiura: Bo taki deweloper jest deweloperem i on zarabia ma marży deweloperskiej. Hotelarstwo jest tylko obietnicą na etapie sprzedaży. I co się dzieje z takimi projektami, w których jest myślenie tylko deweloperskie? Szukamy operatora, wchodzi jeden, nie radzi sobie, szukamy następnego. Te obiekty jakoś funkcjonują, chociaż faktycznie mają duże problemy, ale de facto zarabia tam tylko ten pierwszy inwestor – deweloper na marży deweloperskiej. Jeżeli ta infrastruktura hotelarska jest mała, to poza sezonem to nie działa, bo polskie kurorty nadal są sezonowe, może poza Sopotem, Świnoujściem czy Zakopanem. I to jest duży problem, który myślę, że będzie narastał, dlatego że obiekty w miejscowościach kurortowych w Polsce są niezmiernie trudne do zarządzania. Więc brak operatorów, którzy znają się na tym i potrafią wypracować dobre stopy zwrotu już jest problemem, a będzie jeszcze większym, bo tych obiektów jest coraz więcej.
Dodaj komentarz