Dynamicznie rosnący do 2019 r. biznes hotelowy został wywrócony na początku 2020 r. do góry nogami i wywracany jest od tego czasu praktycznie co miesiąc. Wyzwania, z jakimi muszą się mierzyć obecnie hotele, były jeszcze niedawno nie do wyobrażenia.
Podczas jednego z paneli na konferencji Hotel Trends Poland & CEE, która odbyła się 10 października w hotelu Radisson Collection Warszawa, rozmawialiśmy o tym, jak prowadzić hotel w dobie niepewności – dosłownie – jutra oraz kosztów rosnących – dosłownie – z dnia na dzień i popytu zmieniającego się – dosłownie – co godzinę w obydwie strony.
Jak planować budżety, przychody, zatrudnienie? Jak szukać oszczędności i jak wyjść z tej sytuacji obronną ręką, generując zadowalające rezultaty? W panelu moderowanym przez Rafała Szubstarskiego, redaktora naczelnego „Hotelarza”, udział wzięli:
Sabina Bartyzel, senior vice president operations, Accor Eastern Europe
Dominik Chrapek, dyrektor generalny DoubleTree by Hilton Łódź, dyrektor regionalny IGHP w woj. łódzkim
Rafał Kuczyński, dyrektor generalny Holiday Inn Resort Warszawa Józefów
Elżbieta Lendo, prezes Polskich Hoteli Niezależnych i Lendo Hotels Group
Michał Walczak, prezes City Hotel Bydgoszcz, dyrektor regionalny IGHP w woj. kujawsko-pomorskim
Paweł Zaworski, hospitality technology expert Samsung Electronics
Przyszło państwu zarządzać hotelami w okresie pandemii, wojny tuż za granicą, drastycznie rosnących kosztów, dwucyfrowej inflacji, czyli w sytuacji, która od ponad dwóch lat zmienia się z miesiąca na miesiąc pod każdym względem z powodu kompletnie różnych czynników. D latego chciałem się generalnie dowiedzieć, jak w takiej sytuacji się odnaleźć jako manager hotelu i jak dostawcy mogą pomóc w takich czasach.
Ale zacząłbym od kwestii najbardziej bieżących, czyli jak konkretnie wygląda sytuacja w państwa hotelach od strony przychodowej w porównaniu z jesienią 2019 r. Udaje się osiągać już podobne wyniki jak przed pandemią, jest nawet lepiej czy cały czas jeszcze brakuje do nich?
Zaczynając od Sabiny Bartyzel, która nadzoruje operacyjnie kilkadziesiąt hoteli sieci A ccor na rynku Eastern Europe, i od pytania, jak ta sytuacja wygląda na poszczególnych rynkach w naszej części Europy – czy na wszystkich te problemy wyglądają podobnie, czy też są jakieś różnice między nimi, jeśli chodzi o skalę wyzwań i ich specyfikę?
Sabina Bartyzel, Accor: Mówiąc najprościej i w ogólnym ujęciu, cały czas następuje odbudowa branży. Widzimy rosnącą dynamikę i coraz więcej pozytywnych trendów. Stopniowo wracamy do tego, co było w latach 2018-2019. Patrząc globalnie na rynki naszego regionu: Litwa, Łotwa, Estonia – tam tempo odbudowy jest na bardzo dobrym poziomie.
Aczkolwiek te trzy kraje mocno ucierpiały pod względem popytu na przełomie lutego i marca w związku z sytuacją w Ukrainie. Teraz widzimy mocno wracający segment spotkań biznesowych i eventów, głównie w Tallinnie. Kowno, jako Europejska Stolica Kultury 2022, ma bardzo dobry rok z dużą liczbą eventów. Jeśli chodzi o Polskę, to jeszcze nam trochę brakuje do obłożenia z 2019 r., ale jest bardzo silny trend zwyżkowy średniej ceny.
Tu jesteśmy powyżej 10 proc. w stosunku do 2019 r. Wśród miast przodują Warszawa i Wrocław, które mają już zarówno obłożenie, jak i średnie ceny wyższe niż w roku 2019. Czechy i Węgry, czyli głównie Praga i Budapeszt, to rynki mocno turystyczne. W latach 2018-2019 przychody w naszych hotelach na Węgrzech, gdzie mamy ich 23, w 97 proc. były związane z rynkiem międzynarodowym. Dlatego działalność w tych krajach najmocniej ucierpiała w trakcie pandemii.
Widzieliśmy, że te rynki wolniej niż np. w Polsce wracały do poprzedniej kondycji. W Polsce mamy bardzo silny popyt wewnętrzny i to jest to, co nam szybko pomogło. To odróżnia nasz rynek od Czech i Węgier, które przez brak wewnętrznego popytu ucierpiały mocniej, a odbudowa branży nastąpiła później – od kwietnia-maja, podczas gdy w Polsce była zauważalna już od początku marca. W kwietniu także mocno ruszyła odbudowa w Rumunii i naszych hotelach w Bukareszcie.
Rumuński rynek jest jeszcze trochę poniżej średniej sprzed pandemii, ale obserwujemy mocne obłożenie. Przykładowo – we wrześniu w Bukareszcie przekroczyło 85 proc. Podsumowując, w odbudowie branży zdecydowanie kierunkiem musi być wzrost średniej ceny. Jednak istotne jest pytanie, jak mocno będziemy mogli maksymalizować ją w przyszłym roku, żeby zbalansować rosnące koszty, szczególnie energii. Kolejna rzecz to wolumen, który rośnie, aczkolwiek cały czas jest w dużym stopniu bardzo kruchy.
Segment cen publikowanych to ok. 60-65 proc. w naszych hotelach w porównaniu z 50 proc. w pandemii, czyli wzrośliśmy o ok. 15 punktów procentowych. W branży cały czas brakuje pełnego powrotu segmentu MICE, aktywność korporacyjna powoli wraca, ale widzimy tendencję, że pewna część działalności jednak już nie wróci i choćby w przypadku spotkań pozostanie w wersji online.
Transient, czyli goście indywidualni, zapewniają mocne weekendy. Globalna tendencja jest jednak pozytywna, rynki idą w górę, decyduje w dalszym ciągu popyt wewnętrzny i głównym napędem jest cena średnia.
A jak to wygląda z perspektywy Krakowa, gdzie struktura gości przed pandemią bardziej zbliżona była do Pragi i Budapesztu niż do Warszawy?
Sabina Bartyzel: Kraków miał bardzo mocną bazę grup turystycznych, które na początku roku tworzyły bazę dla przyszłych wyników miasta, ale efekty nie były w pełni takie, jak oczekiwaliśmy.
Duży wpływ na tę sytuacje miała wojna w Ukrainie. W lutym pod koniec miesiąca otrzymaliśmy dużo rezygnacji z pobytów grup turystycznych w Krakowie na czerwiec, lipiec, sierpień i wrzesień.
Kraków jest teraz kulą u nogi w wynikach regionu?
Sabina Bartyzel: Kraków nigdy nie będzie kulą u nogi. Ma wspaniałą bazę hotelarską i serce rośnie, mając takie piękne hotele w tak wyjątkowym mieście, które, jeśli chodzi o segment gości, jest całkowicie inne niż Warszawa i Wrocław.
Musimy oczywiście w dalszym ciągu pracować nad wolumenem – rynkiem korporacyjnym i grupowym. Popyt wewnętrzny jest wysoki, w tej chwili już o 20-25 proc. wyższy niż w 2019 r., ale cały czas odczuwalny jest niedosyt gości międzynarodowych – to podobna sytuacja jak w Budapeszcie i Pradze.
Zgodnie z naszymi estymacjami, w przyszłym roku europejski rynek powinien być na poziomie 95 proc. w stosunku do 2019 r. Jednak ten powrót zależy od wielu czynników, na które trzeba zwracać uwagę, jak np. aktywność lotnisk, połączenia międzykontynentalne. Ruch lotniczy będzie miał duże znaczenie dla odbudowy branży.
A jeśli chodzi o koszty, to wszystkie rynki borykają się z podobnym poziomem wzrostu kosztów, czy są jakieś różnice między nimi?
Sabina Bartyzel: Już po tegorocznej obserwacji możemy wnioskować, że koszty energii będą odgrywały znaczącą rolę dla całej branży. W tym roku mocno wpływały na zyskowność i marżę wielu hoteli. W Accorze grupa zakupowa mocno wspiera naszych partnerów i nasze hotele kontraktami energetycznymi.
Mamy obiekty, które działają na podstawie umów zawartych do końca 2023 r., a nawet 2024 r., co daje stabilną cenę i obecnie komfortową sytuację. Niektóre hotele mają też kontrakty oparte na cenie rynkowej, polegającej na cenie dnia, co stanowi duże wyzwanie. Cały nasz region i branża zmaga się z tym samym problemem energetycznym i wzrostem kosztów w porównaniu z jesienią ubiegłego roku.
W stosunku do całości przychodów koszty energii stanowią już 8-10 proc., a w przyszłym roku ten poziom może sięgnąć 10-12 proc. Cały czas wszyscy mocno pracujemy nad jeszcze większym wzrostem efektywności zarządzania kosztami i wydatkami – wprowadzając równocześnie dobre praktyki w oszczędzaniu energii – ale podstawą jest średnia cena i jej maksymalizacja.
Hotele na Mazurach akurat nie mogły się skarżyć na wyniki w wakacje – i ostatnie, i wcześniejsze.
Elżbieta Lendo, Polskie Hotele Niezależne: Tylko że ostatnie trzy lata to prawdziwy czas próby dla całej branży hotelarskiej i powiązanej z nią branży gastronomicznej. Bardzo trudno wyobrazić sobie, jakie jeszcze katastrofy mogłyby bardziej uderzyć w naszą branżę.
Mamy do czynienia ze zjawiskiem czarnego łabędzia w postaci pandemii, która w mojej ocenie jest praprzyczyną wszystkich kolejnych katastrof, z wyjątkiem wojny. Wpłynęła w sposób znaczący na łańcuchy dostaw, na nasze zwyczaje zakupowe, na drastyczne ograniczenie mobilności, a słusznie uruchomione instrumenty pomocowe częściowo wywołały zjawisko inflacji. Gdy wychodziliśmy z jednego, jakże niespodziewanego kryzysu, pojawił się kolejny w postaci wojny u naszego sąsiada.
Każdy kryzys o charakterze wojennym wpływa na ograniczenie przemieszczania się, podróżowania czy wypoczynku. Na początku wojny ruch turystyczny na Warmii, Mazurach, Podlasiu i na szeroko rozumianej ścianie wschodniej praktycznie zamarł. Przestali podróżować biznesmeni, turyści indywidualni, a została tylko wąska grupa, która musiała załatwiać pilne sprawy. Jeśli wejdziemy głębiej w następstwa wojny, to jej konsekwencje dla całej branży są dramatyczne.
Teraz stanęliśmy przed problemem dramatycznie wysokich cen energii, zarówno cieplnej, jak i elektrycznej. Żeby to dobrze z
[...]Wybierz prenumeratę papierową, albo elektroniczną. Czytaj tak jak Ci wygodnie.
- Pewność, że otrzymasz wszystkie wydania miesięcznika prosto na biurko, bądź swoją pocztę e-mail
- Dostęp do pełnych zasobów portalu www.e-hotelarz.pl (w tym archiwum wydań od 2005 roku, dostępne wyłącznie dla prenumeratorów)
- Specjalne zniżki na szkolenia Akademii Hotelarza i konferencje organizowane przez „Hotelarza”
- Wszystkie dodatkowe raporty tylko dla prenumeratorów
- Telefonicznie w naszym Biurze Obsługi Klienta pod nr 22 333 88 26
- Korzystając z formularza zamówienia prenumeraty zamieszczonego TUTAJ
Dodaj komentarz