Ireneusz Dudek, Hotel Inwest: Projektowanie hotelu nie przekracza 4 proc. wartości inwestycji   "HOTELARZ"

-Wiadomo, że dzisiaj buduje się drożej. Dlatego tym bardziej trzeba zastanowić się, jak lepiej sprzedać ten konkretny produkt, żeby można było mówić o lepszej rentowności inwestycji w kontekście dzisiaj wydawanych pieniędzy. Rozmawiamy o optymalizacjach materiałowych, optymalizacjach rozwiązań, technologii itd. To wszystko jest bardzo ważne, jednak inwestor, który myśli o wybudowaniu hotelu i dopiero się za to zabiera, powinien być w pełni świadomy tego, co go czeka w kategoriach inwestycyjnych nierozerwalnie związanych ze sprzedażowymi - mówi w "Hotelarzu" Ireneusz Dudek, prezes Hotel Inwest Development. Pełna treść rozmowy w aktualnym wydaniu czasopisma.

Jak wyjaśnia ekspert: -Często zdarza się, że planując swoją inwestycję, pozbawiony jest od początku realnej oceny tych aspektów. Projektowanie jest fundamentem. Jeśli zaczniemy od zdrowego fundamentu budować dom, to z pewnością będzie długo cieszył się dobrą kondycją. Musimy sobie zdawać sprawę, że sam projekt hotelowy jest bardzo specyficzny. Mamy w nim ok. 40 branżowych opracowań projektowych, w tym różnych instalacji, które muszą być ze sobą dobrze skoordynowane. Jeżeli pogubimy się w tym procesie na początku, to później czekają nas tylko problemy w trakcie budowy, oznaczające m.in. znacznie większe od planowanych wydatki, tylko dlatego że proces od początku był nieuporządkowany.

Jak dodaje: -Zaczynamy od standardu, zlecamy pracę jednemu projektantowi czyli komuś, kto – według prawa budowlanego koordynuje cały proces. To nie powinien być zlepek różnych organizmów, które mają się ze sobą dogadać. Jest to jeden z błędów, które popełniają inwestorzy, chcąc potanić inwestycję. Gdy przeanalizować koszty inwestycji, to projektowanie nie przekracza 4 proc., ale na własne życzenie inwestor może sprawić, że może ta wartość urosnąć nawet dwukrotnie. Tylko dlatego, że od początku ten proces był nieuporządkowany. Kompletny projekt należy więc zlecać jednemu architektowi i z nim jako głównym – pracować przez cały proces. To on zatrudnia wszystkich branżowców, nie dzielimy tego i nie zlecamy każdej branży komuś innemu, po to żeby było taniej o marże projektanta, który musi podzlecić część projektu innym podmiotom. Pilnujemy tej koordynacji. Częstą praktyką jest, że wnętrza podzlecane są pracowni zewnętrznej albo kreuje je samodzielnie inwestor, a już nie daj Boże – zostawia się ten niezwykle ważny element projektu na etap samej budowy. Często błędne myślenie doprowadza do sytuacji, w której wykonujemy konstrukcję, stawiamy ściany i myślimy, że potem „jakoś to ubierzemy” w tapety i w wykładziny. To jednak już takie proste na etapie budowy nie jest, bo wymaga zmian w już przygotowanych projektach branżowych, a także nierzadko w wykonanych pracach. To z kolei kosztuje więcej, niż zakładaliśmy. Jeżeli więc nie myślimy o tym kompleksowo od początku procesu i nie zaufamy pewnej logice związanej z jego fundamentem, to się pogubimy. Potem zaś, już na etapie prowadzenia inwestycji, zderzymy się z nieplanowanymi kosztami, które przecież chcieliśmy oszczędzać i je optymalizować.



Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *