W marcu warszawskie hotele odnotowały historycznie najlepsze wyniki z tego miesiąca z 82,5-procentowym obłożeniem po wyższych cenach niż w marcu przed pandemią. W Krakowie udało się osiągnąć RevPAR zbliżony do tego sprzed trzech lat. Czym było to spowodowane? Wojną w Ukrainie. Ale kolejne miesiące rysują się zupełnie różnie dla tych rynków.
Po wybuchu wojny 24 lutego, w branży hotelarskiej podstawowe pytanie brzmiało: jak wpłynie to na ten sektor? I generalnie odpowiedzi były raczej pesymistyczne. Ale jak pisaliśmy już w Temacie Numeru poprzedniego wydania „Po pandemii wojna – jaki będzie miała wpływ na polskie hotelarstwo”: „Pierwszym efektem była – jakkolwiek by to brzmiało – poprawa wyników wielu hoteli w tym okresie, w którym też generalnie zaczął rosnąć ruch po zniesieniu wszystkich obostrzeń”. Jak pokazywały dane firmy STR za pierwszą połowę marca, obłożenie polskich hoteli zaczęło przekraczać obłożenie z marca 2019 r., a jeszcze w lutym wynosiło tylko 70-80 proc. stanu z lutego 2019 r. Spowodowane to było oczywiście falą uchodźców z Ukrainy (pod koniec marca sięgała już 2,5 mln), z których część kupowała noclegi w hotelach na zasadach komercyjnych, a do tego wiele firm mających tam swoich pracowników, ściągnęło ich do Polski. Ale nie tylko tym, szczególnie w Warszawie.
WARSZAWA
Marcowe obłożenie hoteli w Warszawie było aż o blisko 10 p.p. wyższe niż w marcu 2019 r., gdy wynosiło 73 proc. Średnia cena osiągnęła 328 zł (w czasach pandemii wyższa była jedynie w Trójmieście w wakacje), podczas gdy wtedy 318 zł. Dzięki temu przychód z dostępnego pokoju RevPAR osiągnął ponad 271 zł, o blisko 40 zł więcej niż przed pandemią.
Warszawa skorzystała w tym przypadku na swojej stołeczności. Dobrym przykładem jest wizyta prezydenta USA Joe Bidena pod koniec marca, nocującego – jak wszyscy prezydenci USA odwiedzający Polskę – w hotelu Marriott, bo takie wizyty wypełniają też inne hotele w Warszawie (STR nie ma danych dotyczących Rzeszowa, ale można przypuszczać, że również tamtejsze hotele odnotowały historyczne wyniki przy okazji spotkania prezydenta USA z amerykańskimi żołnierzami i przedstawicielami organizacji humanitarnych).
Ale to nie wizyta prezydenta Bidena miała największy wpływ na wyniki warszawskich hoteli. Stolica stała się hubem przesiadkowym dla Ukraińców, którzy potem jechali dalej, ale też głównym punktem zakwaterowania dla tych, którzy byli ewakuowani (często wraz z rodzinami) przez zachodnie firmy mające tam swoje oddziały. Wypełnili oni m.in. nowo otwarty Focus Hotel Premium z 234 pokojami, Tulip Residences ze 110 apartamentami i wiele innych. Jednak nie tylko Ukraińcy wypełniali w marcu (i wypełniać będą jeszcze w kwietniu, a zapewne i w maju) warszawskie hotele. Ukraina jest wspierana przez całą demokratyczną społeczność międzynarodową z NATO i Unią Europejską na czele w różny sposób: dyplomatyczny, zbrojeniowy, wywiadowczy itp. To powoduje, że Warszawa stała się też miejscem spotkań, zakwaterowania i koordynacji wielu działań prowadzonych przez te organizacje. Dzięki temu również 5-gwiazdkowe hotele sieciowe w centrum miasta nie mogły narzekać na brak gości, a co szczególnie ważne dla nich – gości zagranicznych z Zachodu.
KRAKÓW
Również Kraków nie mógł narzekać w marcu na wyniki. Po raz pierwszy od lutego 2020 r., czyli ostatniego miesiąca przedpandemicznego, były one zadowalające. RevPAR w marcu na poziomie 186 zł był zbliżony do wyników z marca 2019 r. Wprawdzie obłożenie 66 proc. było niższe o 8 p.p. niż w tamtym czasie, ale za to cena – 282 zł – o ponad 30 zł wyższa. Jednak o ile biznesowa Warszawa może liczyć na dłuższy „efekt Ukrainy”, powodujący, że poza samymi uchodźcami hotele wypełnią się innym „segmentem biznesowym”, o tyle w Krakowie, który żył z zagranicznych turystów, będzie to raczej efekt krótkotrwały, a ten najważniejszy dla niego segment nadal nie powróci. Jeden z dyrektorów krakowskich hoteli tak opisuje sytuację: „W lutym wszyscy zaczęli podnosić się po pandemii, która zrujnowała rynek, ale wojna bardzo szybko pokazała, że plany reanimacji trzeba odłożyć na niewiadomą przyszłość.
Ludzie z najlepszych krakowskich hoteli i restauracji szukają pracy z powodu zwolnień, redukcji etatów – »przed samym sezonem«! Marzec faktycznie był poprawny dzięki gościom z Ukrainy. Podreperowali wówczas obłożenie i hotele były pełne. To był klient zamożny, korzystający z gastronomii i innych usług. Ale dzisiaj go już nie ma czy też zostało niewielu. Kwiecień, maj, czerwiec – prawie wszystko na te miesiące zostało anulowane, nawet nie przełożone na późniejszy termin, ale anulowane. Obecnie anuluje się lipiec i sierpień. Wszyscy omijają Kraków. Firmy transportowe nie mają kogo wozić, biura podróży przysyłają masowe anulacje, nawet Izrael przestał jeździć.
A podaż hoteli wzrosła i wzrasta. Powodem oczywiście jest mylne wyobrażenie, że Polska i Kraków to właściwie linia frontu, że jest duże zagrożenie, że przyjęliśmy 2 mln uchodźców, z czego bardzo dużo do Krakowa, i mamy katastrofę humanitarną, ludzie leżą na ulicach. Taki przekaz idzie w świat. Weźmy choćby mecz Polska – Szwecja w Chorzowie z końca marca. Szwedzi oficjalnie mówili, że boją się jechać do Chorzowa, że to miejsce jest za blisko Ukrainy, że 350 km dalej spadają bomby na Lwów”.
Po wybuchu wojny 24 lutego, w branży hotelarskiej podstawowe pytanie brzmiało: jak wpłynie to na ten sektor? I generalnie odpowiedzi były raczej pesymistyczne. Ale jak pisaliśmy już w Temacie Numeru poprzedniego wydania „Po pandemii wojna – jaki będzie miała wpływ na polskie hotelarstwo”: „Pierwszym efektem była – jakkolwiek by to brzmiało – poprawa wyników wielu hoteli w tym okresie, w którym też generalnie zaczął rosnąć ruch po zniesieniu wszystkich obostrzeń”. Jak pokazywały dane firmy STR za pierwszą połowę marca, obłożenie polskich hoteli zaczęło przekraczać obłożenie z marca 2019 r., a jeszcze w lutym wynosiło tylko 70-80 proc. stanu z lutego 2019 r. Spowodowane to było oczywiście falą uchodźców z Ukrainy (pod koniec marca sięgała już 2,5 mln), z których część kupowała noclegi w hotelach na zasadach komercyjnych, a do tego wiele firm mających tam swoich pracowników, ściągnęło ich do Polski. Ale nie tylko tym, szczególnie w Warszawie.
WARSZAWA
Marcowe obłożenie hoteli w Warszawie było aż o blisko 10 p.p. wyższe niż w marcu 2019 r., gdy wynosiło 73 proc. Średnia cena osiągnęła 328 zł (w czasach pandemii wyższa była jedynie w Trójmieście w wakacje), podczas gdy wtedy 318 zł. Dzięki temu przychód z dostępnego pokoju RevPAR osiągnął ponad 271 zł, o blisko 40 zł więcej niż przed pandemią.
Warszawa skorzystała w tym przypadku na swojej stołeczności. Dobrym przykładem jest wizyta prezydenta USA Joe Bidena pod koniec marca, nocującego – jak wszyscy prezydenci USA odwiedzający Polskę – w hotelu Marriott, bo takie wizyty wypełniają też inne hotele w Warszawie (STR nie ma danych dotyczących Rzeszowa, ale można przypuszczać, że również tamtejsze hotele odnotowały historyczne wyniki przy okazji spotkania prezydenta USA z amerykańskimi żołnierzami i przedstawicielami organizacji humanitarnych).
Ale to nie wizyta prezydenta Bidena miała największy wpływ na wyniki warszawskich hoteli. Stolica stała się hubem przesiadkowym dla Ukraińców, którzy potem jechali dalej, ale też głównym punktem zakwaterowania dla tych, którzy byli ewakuowani (często wraz z rodzinami) przez zachodnie firmy mające tam swoje oddziały. Wypełnili oni m.in. nowo otwarty Focus Hotel Premium z 234 pokojami, Tulip Residences ze 110 apartamentami i wiele innych. Jednak nie tylko Ukraińcy wypełniali w marcu (i wypełniać będą jeszcze w kwietniu, a zapewne i w maju) warszawskie hotele. Ukraina jest wspierana przez całą demokratyczną społeczność międzynarodową z NATO i Unią Europejską na czele w różny sposób: dyplomatyczny, zbrojeniowy, wywiadowczy itp. To powoduje, że Warszawa stała się też miejscem spotkań, zakwaterowania i koordynacji wielu działań prowadzonych przez te organizacje. Dzięki temu również 5-gwiazdkowe hotele sieciowe w centrum miasta nie mogły narzekać na brak gości, a co szczególnie ważne dla nich – gości zagranicznych z Zachodu.
KRAKÓW
Również Kraków nie mógł narzekać w marcu na wyniki. Po raz pierwszy od lutego 2020 r., czyli ostatniego miesiąca przedpandemicznego, były one zadowalające. RevPAR w marcu na poziomie 186 zł był zbliżony do wyników z marca 2019 r. Wprawdzie obłożenie 66 proc. było niższe o 8 p.p. niż w tamtym czasie, ale za to cena – 282 zł – o ponad 30 zł wyższa. Jednak o ile biznesowa Warszawa może liczyć na dłuższy „efekt Ukrainy”, powodujący, że poza samymi uchodźcami hotele wypełnią się innym „segmentem biznesowym”, o tyle w Krakowie, który żył z zagranicznych turystów, będzie to raczej efekt krótkotrwały, a ten najważniejszy dla niego segment nadal nie powróci. Jeden z dyrektorów krakowskich hoteli tak opisuje sytuację: „W lutym wszyscy zaczęli podnosić się po pandemii, która zrujnowała rynek, ale wojna bardzo szybko pokazała, że plany reanimacji trzeba odłożyć na niewiadomą przyszłość.
Ludzie z najlepszych krakowskich hoteli i restauracji szukają pracy z powodu zwolnień, redukcji etatów – »przed samym sezonem«! Marzec faktycznie był poprawny dzięki gościom z Ukrainy. Podreperowali wówczas obłożenie i hotele były pełne. To był klient zamożny, korzystający z gastronomii i innych usług. Ale dzisiaj go już nie ma czy też zostało niewielu. Kwiecień, maj, czerwiec – prawie wszystko na te miesiące zostało anulowane, nawet nie przełożone na późniejszy termin, ale anulowane. Obecnie anuluje się lipiec i sierpień. Wszyscy omijają Kraków. Firmy transportowe nie mają kogo wozić, biura podróży przysyłają masowe anulacje, nawet Izrael przestał jeździć.
A podaż hoteli wzrosła i wzrasta. Powodem oczywiście jest mylne wyobrażenie, że Polska i Kraków to właściwie linia frontu, że jest duże zagrożenie, że przyjęliśmy 2 mln uchodźców, z czego bardzo dużo do Krakowa, i mamy katastrofę humanitarną, ludzie leżą na ulicach. Taki przekaz idzie w świat. Weźmy choćby mecz Polska – Szwecja w Chorzowie z końca marca. Szwedzi oficjalnie mówili, że boją się jechać do Chorzowa, że to miejsce jest za blisko Ukrainy, że 350 km dalej spadają bomby na Lwów”.
Dodaj komentarz