Autor: Wiktor Kołakowski
Od 15 grudnia limity dostępności w hotelach i restauracjach zostały obniżone z 50 do 30 proc. do końca stycznia, czyli w okresie szczytu świąteczno-noworocznego i początku ferii. Choć osoby zaszczepione nie są wliczane do tego limitu, to brak prawnych rozwiązań, które umożliwiłyby hotelarzom weryfikację certyfikatów covidowych. W opinii hotelarzy te działania są krzywdzące dla branży, która jest jedną z najlepiej przygotowanych do bezpiecznego świadczenia usług w czasach pandemii.
Ireneusz Węgłowski, prezes Izby Gospodarczej Hotelarstwa Polskiego, podkreśla to, że po wielu miesiącach pandemii hotele są dobrze przygotowane do działania w podwyższonym reżimie sanitarnym. – A każde administracyjne limitowanie dostępności usług, które ogranicza naturalny popyt na rynku, ma negatywny wpływ na działalność i wyniki hoteli – mówi prezes IGHP, zwracając uwagę, że limity zostają wprowadzone w terminach, które dla wielu hoteli wypoczynkowych oznaczały rokrocznie możliwość wygenerowania wyższych przychodów.
Przerzucanie odpowiedzialności na hotelarzy
– Podwyższenie limitów, połączone z brakiem możliwości prawnej weryfikowania statusu zaszczepienia, prowadzi do gigantycznych problemów organizacyjnych, braku przewidywalności działalności, utrudniającego np. zaplanowanie obłożenia, oraz bardzo absorbuje personel, bo trzeba chociażby upewnić się jeszcze przed przyjazdem, że goście będą mogli zostać przez nas zakwaterowani – tłumaczy Wiktor Wróbel, prezes spółki Nosalowy Dwór z Zakopanego. Elżbieta Lendo, prezes Lendo Hotels Group i organizacji Harmony Polish Hotels, potwierdza, że wprowadzenie limitów ma negatywny wpływ na całą branżę, szczególnie w okresie świąteczno-noworocznym z wysokim obłożeniem. – To już się dzieje, widzimy dość dużo anulacji pobytów, goście są zaniepokojeni i przekładają decyzje wyjazdowe na ostatni moment. Jako przedsiębiorcy nie uchylamy się od odpowiedzialności, ale musimy dysponować klarownymi mechanizmami prawnymi, które umożliwią weryfikację szczepień. To będzie bardzo dziwny grudzień – uważa. Hotelarze nie rozumieją sensu wprowadzonych ograniczeń. – Jeśli celem jest ograniczenie podróży osób niezaszczepionych, to chcę zwrócić po raz kolejny uwagę na przerzucenie na hotelarzy odpowiedzialności za weryfikowanie faktu zaszczepienia – mówi Ireneusz Węgłowski. – I dzieje się tak od dłuższego czasu, bez wyposażenia pracowników branży w odpowiednie przepisy prawa, jak choćby możliwość sprawdzenia certyfikatu covidowego, który osoby zaszczepione na ogół posiadają w swoim smartfonie. Po raz kolejny więc apeluję do rządu o podjęcie inicjatywy legislacyjnej dla ustawowego uregulowania tej kwestii. Należy jednoznacznie ujednolicić przepisy dotyczące COVID-19 z przepisami o ochronie danych osobowych.
Działania rządu podkopują zaufanie do branży
Przedstawiciele branży zwracają uwagę, że hotele są obecnie jednymi z najbezpieczniejszych miejsc publicznych, a branża hotelowa jest bardzo dobrze przygotowana w kwestii przeciwdziałania pandemii. – O bezpieczeństwie hoteli mówimy wspólnie z IGHP od miesięcy, powołujemy się na zagraniczne badania, doświadczenia innych krajów i dobre wyniki kontroli hoteli przez sanepid – tłumaczy Wiktor Wróbel. Jak podkreśla Elżbieta Lendo, przez ostatnie półtora roku hotelarstwo przeszło prawdziwą rewolucję. – Zainwestowaliśmy w procedury, szkolenia, sprzęt, skuteczniejszą chemię. Wszystko po to, aby goście czuli się bezpiecznie, a mimo to wskazuje się nas jako miejsca o podwyższonym ryzyku. To niewłaściwy sposób komunikacji, który odbija się wizerunku całej branży – uważa Elżbieta Lendo. – Działania typu zamknąć, ograniczyć, wprowadzić atmosferę strachu to najprostsze z instrumentów do wdrożenia, które niestety podkopują zaufanie do nas. Działania powinny skupić się na edukacji społeczeństwa, wyczulaniu na potencjalne zagrożenia, stosowaniu środków ochrony osobistej. Mam na myśli prawdziwą edukację, a nie spot reklamowy, który zamyka się w 15 sekundach, bo to już nikogo nie przekonuje. Wprowadzanie paszportu w tym momencie jest niezbędne. Jeżeli ktoś nie chce się zaszczepić, to jego sprawa, natomiast musi przyjąć do wiadomości, że pewien dyskomfort życia codziennego będzie go dotyczył. Zdaniem hotelarzy, wprowadzanie dodatkowych obostrzeń może skutkować też podważeniem zaufania gości zagranicznych do bezpieczeństwa epidemicznego w Polsce, zwłaszcza w hotelach. – Sytuacja zdrowotna i nerwowe decyzje bez uzasadnienia powodują, że Polski obawiają się turyści zagraniczni. Nie są egzekwowane maseczki, mamy fiasko programu szczepień, a ich niski poziom też nie pomaga, niezależnie od znacznie większego odsetka w turystyce – tłumaczy Jan Wróblewski, współwłaściciel Zdrojowej Hotels.
Niesprawiedliwie traktowanie hotelarstwa
W wielu europejskich państwach wprowadzono tej jesieni regulacje, w myśl których dostęp m.in. do hoteli i restauracji mają tylko osoby zaszczepione i ozdrowieńcy po okazaniu certyfikatu. Rozwiązania takie stosowane są obecnie m.in. w Niemczech, Austrii, Włoszech, Holandii, Danii i na Słowacji. – To rozwiązanie zdecydowanie najłatwiejsze do szybkiego wprowadzenia również w Polsce. Dziwię się, że minęło kilka miesięcy od wprowadzenia go w wielu krajach europejskich, a w Polsce to się nie udaje – mówi Ireneusz Węgłowski. W podobnym tonie wypowiada się Wiktor Wróbel: – Paszport covidowy to dobre rozwiązanie, ponieważ jest łatwy do weryfikacji i ustandaryzowany. Zdecydowanie jestem za tym, by obowiązywał też w naszym kraju. Według hotelarzy, w ten sposób przyspieszyłby też program szczepień, co pokazują europejskie przykłady. – Poza tym jeśli są wprowadzane ograniczenia, to powinny być sprawiedliwe. Dlaczego nie ma ich w centrach handlowych, gdzie w okresie świątecznym są tłumy jak w Zakopanem? Tymi limitami próbuje się wypychać Polaków za granicę. To niekorzystne dla narodowej turystyki – zwraca uwagę Jan Wróblewski.
Na obostrzeniach skorzysta szara strefa
Ubiegły rok pokazał, że nawet całkowity lockdown nie ogranicza przemieszczania się turystów, którzy nie mogąc skorzystać z hoteli, zatrzymywali się w prywatnych kwaterach bądź w obiektach działających z naruszeniem prawa. Podobne ryzyko istnieje także w tym roku. – Z pewnością większość osób świadczących usługi zakwaterowania poza obiektami hotelarskimi nie będzie sprawdzała faktu zaszczepienia. Pozostaje problem bezpieczeństwa związany z przestrzeganiem reżimu sanitarnego i problem nierównej konkurencji w stosunku do obiektów hotelarskich, które muszą stosować się do wprowadzonych ograniczeń – mówi Ireneusz Węgłowski. Podobnego zdania jest Wiktor Wróbel, który obawia się, że na obostrzeniach może skorzystać szara strefa. – Ograniczenia dotykają przede wszystkim duże, wyeksponowane obiekty, które muszą się liczyć z kontrolami i są poddane dodatkowej weryfikacji przez lokalne społeczności, dziennikarzy i własnych wymagających gości. Obawiam się, że powtórzy się sytuacja z zeszłej zimy ze wszystkimi negatywnymi konsekwencjami finansowymi dla hoteli – mówi prezes Nosalowego Dworu.
Ireneusz Węgłowski, prezes Izby Gospodarczej Hotelarstwa Polskiego, podkreśla to, że po wielu miesiącach pandemii hotele są dobrze przygotowane do działania w podwyższonym reżimie sanitarnym. – A każde administracyjne limitowanie dostępności usług, które ogranicza naturalny popyt na rynku, ma negatywny wpływ na działalność i wyniki hoteli – mówi prezes IGHP, zwracając uwagę, że limity zostają wprowadzone w terminach, które dla wielu hoteli wypoczynkowych oznaczały rokrocznie możliwość wygenerowania wyższych przychodów.
Przerzucanie odpowiedzialności na hotelarzy
– Podwyższenie limitów, połączone z brakiem możliwości prawnej weryfikowania statusu zaszczepienia, prowadzi do gigantycznych problemów organizacyjnych, braku przewidywalności działalności, utrudniającego np. zaplanowanie obłożenia, oraz bardzo absorbuje personel, bo trzeba chociażby upewnić się jeszcze przed przyjazdem, że goście będą mogli zostać przez nas zakwaterowani – tłumaczy Wiktor Wróbel, prezes spółki Nosalowy Dwór z Zakopanego. Elżbieta Lendo, prezes Lendo Hotels Group i organizacji Harmony Polish Hotels, potwierdza, że wprowadzenie limitów ma negatywny wpływ na całą branżę, szczególnie w okresie świąteczno-noworocznym z wysokim obłożeniem. – To już się dzieje, widzimy dość dużo anulacji pobytów, goście są zaniepokojeni i przekładają decyzje wyjazdowe na ostatni moment. Jako przedsiębiorcy nie uchylamy się od odpowiedzialności, ale musimy dysponować klarownymi mechanizmami prawnymi, które umożliwią weryfikację szczepień. To będzie bardzo dziwny grudzień – uważa. Hotelarze nie rozumieją sensu wprowadzonych ograniczeń. – Jeśli celem jest ograniczenie podróży osób niezaszczepionych, to chcę zwrócić po raz kolejny uwagę na przerzucenie na hotelarzy odpowiedzialności za weryfikowanie faktu zaszczepienia – mówi Ireneusz Węgłowski. – I dzieje się tak od dłuższego czasu, bez wyposażenia pracowników branży w odpowiednie przepisy prawa, jak choćby możliwość sprawdzenia certyfikatu covidowego, który osoby zaszczepione na ogół posiadają w swoim smartfonie. Po raz kolejny więc apeluję do rządu o podjęcie inicjatywy legislacyjnej dla ustawowego uregulowania tej kwestii. Należy jednoznacznie ujednolicić przepisy dotyczące COVID-19 z przepisami o ochronie danych osobowych.
Działania rządu podkopują zaufanie do branży
Przedstawiciele branży zwracają uwagę, że hotele są obecnie jednymi z najbezpieczniejszych miejsc publicznych, a branża hotelowa jest bardzo dobrze przygotowana w kwestii przeciwdziałania pandemii. – O bezpieczeństwie hoteli mówimy wspólnie z IGHP od miesięcy, powołujemy się na zagraniczne badania, doświadczenia innych krajów i dobre wyniki kontroli hoteli przez sanepid – tłumaczy Wiktor Wróbel. Jak podkreśla Elżbieta Lendo, przez ostatnie półtora roku hotelarstwo przeszło prawdziwą rewolucję. – Zainwestowaliśmy w procedury, szkolenia, sprzęt, skuteczniejszą chemię. Wszystko po to, aby goście czuli się bezpiecznie, a mimo to wskazuje się nas jako miejsca o podwyższonym ryzyku. To niewłaściwy sposób komunikacji, który odbija się wizerunku całej branży – uważa Elżbieta Lendo. – Działania typu zamknąć, ograniczyć, wprowadzić atmosferę strachu to najprostsze z instrumentów do wdrożenia, które niestety podkopują zaufanie do nas. Działania powinny skupić się na edukacji społeczeństwa, wyczulaniu na potencjalne zagrożenia, stosowaniu środków ochrony osobistej. Mam na myśli prawdziwą edukację, a nie spot reklamowy, który zamyka się w 15 sekundach, bo to już nikogo nie przekonuje. Wprowadzanie paszportu w tym momencie jest niezbędne. Jeżeli ktoś nie chce się zaszczepić, to jego sprawa, natomiast musi przyjąć do wiadomości, że pewien dyskomfort życia codziennego będzie go dotyczył. Zdaniem hotelarzy, wprowadzanie dodatkowych obostrzeń może skutkować też podważeniem zaufania gości zagranicznych do bezpieczeństwa epidemicznego w Polsce, zwłaszcza w hotelach. – Sytuacja zdrowotna i nerwowe decyzje bez uzasadnienia powodują, że Polski obawiają się turyści zagraniczni. Nie są egzekwowane maseczki, mamy fiasko programu szczepień, a ich niski poziom też nie pomaga, niezależnie od znacznie większego odsetka w turystyce – tłumaczy Jan Wróblewski, współwłaściciel Zdrojowej Hotels.
Niesprawiedliwie traktowanie hotelarstwa
W wielu europejskich państwach wprowadzono tej jesieni regulacje, w myśl których dostęp m.in. do hoteli i restauracji mają tylko osoby zaszczepione i ozdrowieńcy po okazaniu certyfikatu. Rozwiązania takie stosowane są obecnie m.in. w Niemczech, Austrii, Włoszech, Holandii, Danii i na Słowacji. – To rozwiązanie zdecydowanie najłatwiejsze do szybkiego wprowadzenia również w Polsce. Dziwię się, że minęło kilka miesięcy od wprowadzenia go w wielu krajach europejskich, a w Polsce to się nie udaje – mówi Ireneusz Węgłowski. W podobnym tonie wypowiada się Wiktor Wróbel: – Paszport covidowy to dobre rozwiązanie, ponieważ jest łatwy do weryfikacji i ustandaryzowany. Zdecydowanie jestem za tym, by obowiązywał też w naszym kraju. Według hotelarzy, w ten sposób przyspieszyłby też program szczepień, co pokazują europejskie przykłady. – Poza tym jeśli są wprowadzane ograniczenia, to powinny być sprawiedliwe. Dlaczego nie ma ich w centrach handlowych, gdzie w okresie świątecznym są tłumy jak w Zakopanem? Tymi limitami próbuje się wypychać Polaków za granicę. To niekorzystne dla narodowej turystyki – zwraca uwagę Jan Wróblewski.
Na obostrzeniach skorzysta szara strefa
Ubiegły rok pokazał, że nawet całkowity lockdown nie ogranicza przemieszczania się turystów, którzy nie mogąc skorzystać z hoteli, zatrzymywali się w prywatnych kwaterach bądź w obiektach działających z naruszeniem prawa. Podobne ryzyko istnieje także w tym roku. – Z pewnością większość osób świadczących usługi zakwaterowania poza obiektami hotelarskimi nie będzie sprawdzała faktu zaszczepienia. Pozostaje problem bezpieczeństwa związany z przestrzeganiem reżimu sanitarnego i problem nierównej konkurencji w stosunku do obiektów hotelarskich, które muszą stosować się do wprowadzonych ograniczeń – mówi Ireneusz Węgłowski. Podobnego zdania jest Wiktor Wróbel, który obawia się, że na obostrzeniach może skorzystać szara strefa. – Ograniczenia dotykają przede wszystkim duże, wyeksponowane obiekty, które muszą się liczyć z kontrolami i są poddane dodatkowej weryfikacji przez lokalne społeczności, dziennikarzy i własnych wymagających gości. Obawiam się, że powtórzy się sytuacja z zeszłej zimy ze wszystkimi negatywnymi konsekwencjami finansowymi dla hoteli – mówi prezes Nosalowego Dworu.
Dodaj komentarz