We wrześniu ze wszystkich turystycznych obiektów noclegowych w Polsce skorzystało blisko 2,2 mln gości, o ok. jedną trzecią mniej niż rok wcześniej – wynika z danych GUS. Tylko o ok. 1/3. Wówczas napawało to optymizmem. Do początku października...
Do sierpnia z miesiąca na miesiąc od kwietnia skala spadków malała, we wrześniu znowu nieco wzrosła, ale biorąc pod uwagę, że wtedy dużo większy wpływ na wyniki mają goście biznesowi i konferencyjni, a biznes i konferencje na większą skalę nie wróciły (wtedy wydawało się, że „jeszcze nie wróciły”), to i tak te wyniki nie wyglądały najgorzej. Z jednej strony goście stosunkowo częściej korzystali we wrześniu jeszcze z hoteli turystycznych w ramach „wydłużonych wakacji”, z drugiej – w dużych miastach obiekty wypełniały się w weekendy, zwykle słabsze, bo w poprzednich latach hotele miały nawet powyżej 90 proc. obłożenia w dni powszednie. Paradoksalnie, we wrześniu wielkomiejskie hotele biznesowe ratowali właśnie indywidualni goście weekendowi z Polski.
Widać to w danych GUS z września, z których wynika, że gości krajowych we wszystkich obiektach noclegowych było o 27 proc. mniej (1,93 mln, gdy rok wcześniej 2,62 mln), a w samych hotelach tylko o 18 proc. (1,43 vs. 1,95 mln), podczas gdy obcokrajowców w obydwu kategoriach było mniej o ok. 65 proc. Tylko, że to właśnie ci zagraniczni goście biznesowi zostawiają więcej pieniędzy. Ale trzeba było się cieszyć z tego co było, czyli z tego, że przynajmniej popyt wewnętrzny trochę kompensował brak zewnętrznego.
Od października „czas zaczął cofać” i skala spadków wraca do czerwca, maja, kwietnia.
Dodaj komentarz