Maj w polskim hotelarstwie – goście wracają powoli

Początek maja to jeszcze zamknięte hotele, odgórną decyzją rządu. Koniec maja to już praktycznie odmrożona gospodarka z możliwością świadczenia usług noclegowych, gastronomicznych (oczywiście w całym reżimie sanitarnym), a wkrótce również fitness, wellness, SPA, basenów a także wesel, uroczystości i konferencji do 50. Od całkowitego zamrożenia do praktycznie całkowitego odmrożenia w ciągu jednego miesiąca. W obecnych czasach każdy miesiąc jest historyczny – marzec, bo w ciągu kliku dni zniknęli goście i rezerwacje, kwiecień, bo działanie hoteli było „zakazane”, maj, bo w ciągu trzech tygodni hotele znowu mogą działać „tak jak wcześniej”.

Maj był miesiącem otwieranie się kolejnych zamrożonych hoteli od 4 maja, ale wówczas – i w pierwszym tygodniu - otworzyło się ok. 10 proc. hoteli. Do końca maja ok. 30-50 proc. w zależności od rynku. W czerwcu wystartują te, które mogą wystartować, część hoteli szykuje się z otwarciem na jesień. Na pewno ruszy wszystko co może nad morzem, bo zapowiada się oblężenie, również w innych regionach turystycznych, a także w obiektach „in the middle of nowhere”. W przeciwieństwie do hoteli miejskich, konferencyjnych, które nawet w swoim szczycie jesienią będą miały problem, żeby choćby zbliżyć się do swoich ubiegłorocznych przychodów z tego samego okresu. Wprawdzie maj był miesiącem „powrotu do normalności”, ale tak naprawdę na jego podstawie trudno stawiać jakieś prognozy. Otwarte hotele działały na kilku, kilkunastuprocentowym obłożeniu i kilkunasto- kilkudziesięcio-złotowym RevPARze. I czerwiec nie będzie wiele lepszy (w aglomeracjach). Goście do hoteli będą wracali powoli, a klienci konferencyjni jeszcze wolniej, prawdopodobnie już nie w tym roku. Trudno na podstawie maja prognozować rozwój sytuacji, gdyż (poza tym, że w każdej chwili może nastąpić kolejna fala epidemii) tak naprawdę jest to niereprezentatywny miesiąc również z tego powodu, że działają jeszcze narzędzia pomocowe od państwa, szczególnie w zakresie pracowników. Gdy się skończą, jesienią może nastąpić fala zwolnień i drastycznie rosnącego bezrobocia. Szacuje się, że skoczy ono z 5 do ok. 9 proc., tak naprawdę będzie zapewne dwucyfrowe i to w granicach połowy drugiej dziesiątki. A to pociągnie za sobą zamrożenie popytu tak ze strony gości indywidualnych, jak i z segmentu korporacyjno- konferencyjnego. Z drugiej strony, dzięki temu rynek szybko stał się znowu rynkiem pracodawcy, ale to kolejne wyzwanie dla hotelarzy. Millenialsi będą musieli się starać, a nie wszyscy są na to przygotowani… Teraz hotelarze czekają przede wszystkim na otwarcie granic i lotnisk, co nastąpić ma najpóźniej w połowie czerwca. Bez gości zagranicznych większość biznesów hotelarskich, szczególnie w dużych miastach, ale też w regionie nadmorskim, nie ma większego sensu. Kolejnym istotnym elementem jest odmrożenie konferencji. Na razie można będzie organizować spotkania do 50 osób, a od połowy czerwca większe, a także uruchomić baseny i SPA. Pojawiają się kolejne narzędzia pomocowe ze strony państwa, również skierowane branżowo. Po czterech tarczach, rząd przygotował m.in. plan 1000+ mający na celu pobudzenie sektora turystyczno- hotelowych (więcej o programie na str. 20).


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *