Liczba rezerwacji spada, ale wirtualne sieci hotelowe mogą uniknąć najgorszego. Rezerwujesz np. pokój na stronie intemetowej słynnej międzynarodowej sieci. Gdy przybywasz na miejsce, nad drzwiami widnieje godna zaufania nazwa. Jego logo jest wszędzie: na uniformach obsługi, papeterii, dywanach. Ale hotel jest własnością kogoś innego -często osoby prywatnej albo funduszu inwestycyjnego, który został franczyzobiorcą marki Właściciel może z kolei zlecić komu innemu zarządzanie hotelem. Budynek może być leasingowany od firmy nieruchomościowęj. Niekiedy jeszcze inna firma zapewnia większość personelu, a wyżywienie - zewnętrzna spółka kateringowa. Witamy w wirtualnym hotelu. Franczyzowanie hoteli podobnie jak restauracji szybkiej obsługi ma półwieczną tradycję. W ostatnich latach rozwiązanie to stało się jednak wyjątkowo popularne, bo międzynarodowe sieci hoteli pod presją akcjonariuszy, którzy domagali się zysków, wystawiali swoje najmodniejsze nieruchomości na sprzedaż. Dziś raczej zarządzają hotelami niż są ich właścicielami W zamian za opłaty pobierane od właścicieli dostarczają znaną nazwę i stały strumień rezerwacji przez swój system internetowy. Jednym z najgorętszych zwolenników modelu wirtualnego hotelu jest zarejestrowana w Wielkiej Brytanii firma Intercontinental, która oprócz tej marki ma też Holiday Inn i Crowne Plaza. Jest właścicielem zaledwie 16 z 4186 hoteli w swoim systemie.
Źródło: RZECZPOSPOLITA (2009-02-23) str.: B9
Dodaj komentarz