Jest praca, nie ma pieniędzy

Pracownicy hotelu "Fenix" pod ko­niec stycznia dostali wypowiedzenia umów o pracę. I to w sytuacji, gdy pracodawca nie zapłacił im pensji za grudzień. Dziś (10 lutego) mija ter­min, w którym powinni dostać wypłaty za styczeń. Prezes spółki twierdzi, że to właściciel zabrał pieniądze na pen­sje, właściciel pisze do pracowników, że to prezes odpowiada za wszystko. Około 20-osobowa załoga uspo­koiła się trochę po tym, jak w ubiegłym tygodniu dostała nowe umowy o pracę od spółki, która przejęła ho­tel. Ich pracodawcą została gliwicka spółka "Fenix". - Ale dalej nie wiemy, czy dostanie­my bieżącą i zaległą pensję. Nowi sze­fowie mówili, że będą rozmawiać z poprzednim zarządem - mówią nam pracownicy hotelu. Chcą pozostać anonimowi, bo boją się, że tymi wypo­wiedziami pogorszą swoją sytuację. Tydzień temu zdesperowani pra­cownicy wysłali maila do głównego udziałowca spółki "Hotele Fenix" - wła­ściciela jeleniogórskiego hotelu z py­taniem, kiedy wypłaci im pensje za grudzień i styczeń. „Jako pracownicy zaufaliśmy, że za­bezpieczy pani otrzymane od kontra­hentów (dla których wykonaliśmy na­sza pracę) należności, jednakże oka­zało się, że nasza lojalność wobec pani okazała się złudna. Jest nam niezmier­nie przykro, że ani prezes spółki, ani pani nie okazujecie żadnego zaintere­sowania swoimi pracownikami". Dariusz Klimaszewski, były prezes spółki, twierdzi, że jemu też bez par­donu podziękowano za pracę i jest w podobnej sytuacji jak pracownicy. - Ja byłem tylko tytularnym preze­sem, bez realnej możliwości wpływu na działalność firmy. Wykonywałem polecenie właścicieli. Zwolnili mnie,nie wypłacając należnych prowizji. Pieniądze pod koniec roku były na koncie firmy i miały być przeznaczo­ne na wypłaty. Jednak gdy poszedłem do bankomatu, okazało się, że wła­ściciel zablokował konto. Dzwoniłem, pisałem, monitowałem, bo ludzie zo­stali bez pieniędzy na święta. Ale wła­ścicielka mówiła, że to poszło na ZUS i że w późniejszym terminie przekaże na wypłaty 10 tysięcy złotych. Główny udziałowiec przywłaszczył sobie pie­niądze, które miały być na wypłaty dla pracowników. Jego pełnomocnik przy­wiózł tylko 10 tysięcy złotych i wypła­cił pensje części osób - opowiada Da­riusz Klimaszewski.

Źródło: NOWINY JELENIOGÓRSKIE (2009-02-10) str.: 2


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *