W hotelu Willa Port Art & Business w Ostródzie odbędzie się 9 października kolejna debata z cyklu Śniadanie „Hotelarza”, tym razem poświęcona rynkowi hotelarskiemu na Warmii i Mazurach (poza Olsztynem, któremu poświęcone było Śniadanie dwa lata temu). W spotkaniu wezmą udział zaproszeni inwestorzy, właściciele i dyrektorzy generalni obiektów działających w miejscowościach turystycznych.
Województwo warmińsko-mazurskie uchodzi za jeden z najtrudniejszych rynków hotelarskich w Polsce. Obłożenie hoteli w 2017 r., według danych GUS, wyniosło 41 proc. i było najniższe oprócz woj. świętokrzyskiego. Biorąc pod uwagę, że wynik ten zawyża nieco Olsztyn, gdzie hotele miały 47-procentowe obłożenie, pozostałe obiekty w województwie średniorocznie wypełnione są w około jednej trzeciej. I trudno się temu dziwić, bo patrząc na miesięczne wyniki od października do kwietnia, obłożenie jest najniższe w Polsce – waha się w granicach 26-34 proc. (z Olsztynem włącznie, więc bez stolicy regionu w najsłabszych miesiącach mają niekiedy poniżej 20 proc.). Wyniki nadrabiają w wakacje, gdy rośnie ono do 65-70 proc.
Jak w takiej sytuacji prowadzić hotel? Jak hotelarze starają się zapełnić swoje obiekty poza okresem letnim? Jakie są, jeśli są, mocne strony tego rynku poza warunkami naturalnymi? Jakie są bariery rozwoju? Jakie maksymalne ceny można osiągnąć za pokój? Czy bliskość granicy przekłada się na wyniki? Co może wpłynąć na to, aby rynek był bardziej atrakcyjny? Jakie są źródła popytu? Co skłania inwestorów do zaangażowania się na tym rynku? Jak zmienił się rynek w ciągu ostatnich lat? Jakie trendy obserwują hotelarze? Czy w ogóle można mówić o jednej specyfice rynku hotelarskiego na Mazurach, czy też obiekty w Iławie lub Ostródzie żyją innym rytmem i mają innych klientów niż hotele w Mikołajkach lub Giżycku i kto komu zazdrości? O tym wszystkim dyskutować będziemy podczas ósmego już Śniadania „Hotelarza” po spotkaniach poświęconych rynkom w Lublinie, Bydgoszczy, Olsztynie, Łodzi, Kołobrzegu, Zakopanem i Katowicach. Relację ze spotkania opublikujemy w październikowym wydaniu „Hotelarza”.
Województwo warmińsko-mazurskie uchodzi za jeden z najtrudniejszych rynków hotelarskich w Polsce. Obłożenie hoteli w 2017 r., według danych GUS, wyniosło 41 proc. i było najniższe oprócz woj. świętokrzyskiego. Biorąc pod uwagę, że wynik ten zawyża nieco Olsztyn, gdzie hotele miały 47-procentowe obłożenie, pozostałe obiekty w województwie średniorocznie wypełnione są w około jednej trzeciej. I trudno się temu dziwić, bo patrząc na miesięczne wyniki od października do kwietnia, obłożenie jest najniższe w Polsce – waha się w granicach 26-34 proc. (z Olsztynem włącznie, więc bez stolicy regionu w najsłabszych miesiącach mają niekiedy poniżej 20 proc.). Wyniki nadrabiają w wakacje, gdy rośnie ono do 65-70 proc.
Jak w takiej sytuacji prowadzić hotel? Jak hotelarze starają się zapełnić swoje obiekty poza okresem letnim? Jakie są, jeśli są, mocne strony tego rynku poza warunkami naturalnymi? Jakie są bariery rozwoju? Jakie maksymalne ceny można osiągnąć za pokój? Czy bliskość granicy przekłada się na wyniki? Co może wpłynąć na to, aby rynek był bardziej atrakcyjny? Jakie są źródła popytu? Co skłania inwestorów do zaangażowania się na tym rynku? Jak zmienił się rynek w ciągu ostatnich lat? Jakie trendy obserwują hotelarze? Czy w ogóle można mówić o jednej specyfice rynku hotelarskiego na Mazurach, czy też obiekty w Iławie lub Ostródzie żyją innym rytmem i mają innych klientów niż hotele w Mikołajkach lub Giżycku i kto komu zazdrości? O tym wszystkim dyskutować będziemy podczas ósmego już Śniadania „Hotelarza” po spotkaniach poświęconych rynkom w Lublinie, Bydgoszczy, Olsztynie, Łodzi, Kołobrzegu, Zakopanem i Katowicach. Relację ze spotkania opublikujemy w październikowym wydaniu „Hotelarza”.
Dodaj komentarz