Wilson. Pokoje kapsułkowe – nie, nie jest duszno i nie, ma klaustrofobii

Koniec lat 90. w Polsce. Turystów mało. Pojawiają się w okresie wakacyjnym w kilku dużych miastach, ale wtedy brakuje infrastruktury i przygotowania do przyjęcia większych grup. Np. Sopot pęka w szwach, ale jest trudność z porozumiewaniem się w jakimkolwiek języku i mnóstwo innych przeszkód.


A największą − brak zróżnicowanej oferty miejsc noclegowych. Są albo drogie hotele, albo kwatery, których przygotowanie i sposób zarządzania pozostawiają wiele do życzenia. I nic „pomiędzy”. A rozwiązanie było na wyciągnięcie ręki. Pierwszy zreflektował się Kraków. Od początku tego wieku jak grzyby po deszczu zaczynają powstawać małe hostele, aby w połowie tej dekady dojść do kilkudziesięciu! Rzeczywistość to zweryfikowała, do dzisiaj utrzymały się te najlepiej zarządzane. Warszawa zareagowała z opóźnieniem, ale z rozmachem. Powstały dobrze przygotowane miejsca z marketingowym wsparciem. Pojawiły się grupy młodych ludzi z plecakami, prawdziwych backpackersów. Warszawskie hostele prześcigają się w pomysłach na przyciągnięcie turystów, ale też ściśle ze sobą współpracują. Hostele profilowane są zgodnie z potrzebami gości, sieciowe, małe i większe, rodzinne, ciche i na uboczu albo z niekończącą się imprezą. Ile nazw − tyle rodzajów.


I tylko wspólny mianownik: bezpieczeństwo, wypoczynek, satysfakcja z pobytu i... kilka zaoszczędzonych groszy dzięki tańszej opcji noclegu. A że ktoś śpi na łóżku obok...? Nie szkodzi. W nurt hostelarskiego nowatorstwa wpisuje się żoliborski hostel, nazwą kłaniający się najważniejszemu punktowi na mapie dzielnicy: pl. Wilsona. Hostel Wilson jest ekologiczny, rodzinny, w pięknej okolicy. Tutaj segreguje się śmieci, oszczędza wodę, baterie słoneczne zapewniają ciepło, hoduje się mnóstwo zieleni. Goście przyjeżdżają z dziećmi, psami, dookoła mnóstwo parków, zadbanych placów zabaw, kafejek, restauracyjek. „A co tutaj jest?” − pytają sąsiedzi. „Hotel? HOSTEL? A to po hiszpańsku?!" Właściciele hostelu powiesili więc w oknie wydrukowaną w dużym formacie definicję słowa „hostel”.


Cel edukacyjny spełniony. Podróż do Japonii, którą odbył właściciel Wilson Hostel, Konrad Mąkosa, odcisnęła ślad na ofercie obiektu: oprócz standardowych pokoi z łazienkami, powstał też tzw. pokój kapsułowy. To przeniesiona na polski grunt, z pewnym przymrużeniem oka, bardzo popularna w tamtej części Azji idea spania w kapsule. Aby oswajać gości z tym pomysłem, pokój ten określa się mianem „obudowanych łóżek piętrowych”. Nie, nie jest duszno i nie ma się klaustrofobii, a kto raz przespał się w takiej wentylowanej i wyciszonej przestrzeni, wraca i prosi o rezerwację w pokoju kapsułowym.



Wilson Hostel

Miasto: Warszawa
Liczba pokoi: 7
Liczba miejsc noclegowych: 42
Liczba lokali gastronomicznych: 1
Liczba miejsc: 50
Liczba zatrudnionych: 3
Data otwarcia: 08.10.2009




Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *