Kto pierwszy osiągnie milion pokoi?

Autor: Rafał Szubstarski

Trwa wyścig hotelowych sieci. Globalny przemysł hotelarski, nakręcany przez największych graczy, osiąga coraz lepsze wyniki. A wraz z rozwojem rynku, jeszcze szybciej rośnie w nim udział globalnych hoteli sieciowych, które powiększają swój stan posiadania. Która z sieci jako pierwsza przekroczy granicę miliona pokoi? Serwis HotelNewsNow, związany z firmą STR Global, która szczegółowo bada globalny rynek sieci hotelarskich, przygotował specjalny raport, opisujący, które marki rozwijają się najszybciej, jak to robią i gdzie. Wyścig do miliona coraz szybszy Najbliżej tego celu są trzy sieci: Marriott International, Hilton Worldwide i IHG. Jako pierwszy w branży wyzwanie „miliona pokoi” rzucił Marriott International – nr 3 wśród światowych sieci pod względem liczby posiadanych pokoi (ponad 690 tys.), który w połowie stycznia ogłosił, że spodziewa się osiągnięcia tego poziomu, łącznie z hotelami, które będą w przygotowaniu, jeszcze w 2015 roku. Na koniec 2014 roku mógł się pochwalić 240 tys. pokoi w planach (pipeline), co dawało mu razem nieco ponad 930 tys. Kilka dni późnej odpowiedział Hilton Worldwide – nr 2 na rynku z blisko 710 tys. pokoi, który ogłosił, że to on jest „największą i najszybciej rozwijającą się siecią na świecie”. W przygotowaniu ma 230 tys. pokoi, dzięki czemu łącznie może się pochwalić blisko 940 tys., kilkoma tysiącami więcej niż Marriott. Tylko IHG, od dawna największa sieć hotelarska na świecie z ponad 710 tys. pokoi, twierdzi, że nie przywiązuje do tego większej wagi (w planach ma nieco ponad 190 tys. pokoi, co przy realizacji wszystkich planów przez te trzy sieci zepchnęłoby IHG na trzecie miejsce). Ale też IHG bardziej skupia się teraz na tym, czy zostanie przejęta przez któregoś z wielkich graczy (coraz głośniej jest o tym od kilku miesięcy, wśród potencjalnych nabywców wymieniani są m.in. i Hilton, i Marriott, i Accor, i Wyndham, a transakcja ta szacowana jest na grubo ponad 10 mld dolarów), co nie sprzyja intensywnemu rozwojowi. W dobie strategii asset light, gdy najwięksi gracze zwiększają swoje przychody głównie przez rosnący udział opłat za franczyzę i zarządzanie, jedna rzecz jest pewna: rozmiar ma znaczenie. Zgadza się z tym Arne Sorenson, prezes Marriott International: „Chcemy być na szczycie. Globalny rozwój jest bezpośrednio związany ze wzrostem naszej wartości, który jest ważny w modelu biznesowym opartym na hotelach w zarządzaniu i franczyzie. Siła naszego porfolio pozwala rozwijać się też właścicielom i franczyzobiorcom naszych hoteli oraz napędzać dystrybucję i wzrost”. Chris Nassetta, prezes Hilton Worldwide, stwierdza: „Nasza skala działania, szeroka obecność w każdym zakątku świata i globalna dystrybucja za pośrednictwem poszczególnych marek, jest naszym ogromnym wyróżnikiem, a efekt lojalności klientów wynikający z posiadania odpowiednich marek na odpowiednich rynkach jest niezaprzeczalny”. Zgadza się z tym również Richard Solomons, dyrektor generalny IHG, ale z pewnym zastrzeżeniem. Jak twierdzi, nie chodzi o wzrost dla samego wzrostu. Najważniejsze jest dostarczanie odpowiedniej oferty dla gości. Jeśli będzie się o to dbało, to i ekspansja będzie czymś naturalnym. „Nie mówimy o tym, że chcemy być ogromni. Mówimy o tym, że chcemy zapewniać gościom produkt, którego oczekują. Jeśli to spełnimy, biznes sam będzie rósł”. Dlatego, jak twierdzi, w niektórych regionach IHG rozwiązuje więcej kontraktów niż podpisuje nowych, a istniejące portfolio hoteli jest stale monitorowane, aby usuwać z niego najsłabsze obiekty, w celu zapewnienia jak najlepszej jakości. I na pewno jest to też słuszna strategia, chociaż giełda tego nie kupuje. Przykładem jest [...]