Między trzema a czterema gwiazdkami

Autor: Rozmawiał Rafał Szubstarski

Wywiad z Jackiem Jasińskim, dyrektorem generalnym nowo otwartego hotelu Hampton by Hilton Warsaw City Center w Warszawie Hotel Hampton by Hilton Warsaw City Center w Warszawie otwarty został w drugiej połowie czerwca, czyli tuż przed, praktycznie martwym w Warszawie, sezonem wakacyjnym. A do zapełnienia było 300 pokoi, to nawet jak na Warszawę jest dużo. Początek był więc pewnie trudny? Generalnie zawsze jest tak, że nawet na rynku, który jest w danym okresie martwy są hotele, które mają lepsze obłożenie. To jest kwestia polityki cenowej, wcześniej podpisanych umów, kanałów dystrybucyjnych, stosunku jakości do ceny. Końcówka czerwca to był jeszcze sezon biznesowy, więc chociaż rzeczywiście dwa pierwsze dni mieliśmy bardzo spokojne, to już trzeciego dnia było 100 proc. obłożenia. 100 procent? Tak, 100 proc. Trzeciego dnia po otwarciu hotel był obłożony do ostatniego pokoju. Jakimi gośćmi? To byli to klienci korporacyjni, ale też goście w ramach zorganizowanych grup turystycznych, a także turyści indywidualni. I obłożenie hotelu utrzymuje się od tego czasu na poziomie ponadrynkowym. Czyli jakie było w wakacje? Ponadrynkowe. A średnia dla rynku warszawskiego wynosiła ok. 72 proc. A ceny? Wiadomo, że w lipcu-sierpniu w Warszawie są one stosunkowo niskie, a obłożenie zawsze jest wynikiem dopasowania się z ceną. W tym czasie sprzedawaliśmy pokoje między 220 a 350 zł. 220-240 w weekendy, a 280–350 zł od poniedziałku do czwartku. Nasze plany budżetowe uwzględniały, że startujemy w martwym sezonie, gdy jest się w dużej mierze uzależnionym od grup zorganizowanych, które przyjeżdżają do Polski przez biura podróży. I udało nam się szybko przekonać naszych przyszłych gości – dzięki temu, że i ja, i dyrektor sprzedaży Agnieszka Kruszka pracujemy na warszawskim rynku hotelarskim od ośmiu lat i zawsze kładliśmy duży nacisk na budowanie bardzo zdrowych relacji z partnerami. Do tego nasze stawki są bardzo atrakcyjne, więc warto wypróbować nową lokalizację w samym centrum miasta. Jaki procent stanowili obcokrajowcy? Jeśli chodzi o lipiec-sierpień to 90 proc., najwięcej ze Skandynawii, Wlk. Brytanii, Izraela i USA. A jak to wyglądało we wrześniu? Obłożenie utrzymywało się pomiędzy 80 a 90 proc., z tego blisko dwie trzecie to goście zagraniczni, większość z rynków niemieckojęzycznych, Wlk. Brytanii i USA. W dni powszednie hotel funkcjonował w cenach 350-650 zł, a weekendy od 240 zł. Ponad 600 zł? Kiedy udaje się po tyle sprzedawać pokoje w nowootwartym hotelu 3-gwiazdkowym? Najczęściej to wtorek-czwartek, gdy inne hotele są już wyprzedane. Wiadomo, że im większe parcie na rynek, im więcej zapytań, tym bardziej można podwyższyć ceny. Patrzymy na to, co robi nasza konkurencja, patrzymy na to, jakie my mamy obłożenie i patrzymy na historię. Przez to, że pracujemy na tym rynku od dawna, wiemy, że jest on bardzo dynamiczny, często zdarza się, że sprzedajemy 50-60 pokoi na ten sam dzień. Czyli jakieś 20 proc. obłożenia można osiągnąć ostatniego dnia? Z czego to wynika? To efekt mobilności klientów i kanałów dostępu. Nie trzeba już siedzieć przed komputerem, aby zabukować pokój, można to zrobić przez smartfon, przez iPada, są dostosowane, lekkie aplikacje, wybiera się miejsce i datę, pojawia się cena, wystarczy zdecydować się tylko: tak albo nie. Do tego jest dużo kanałów dystrybucyjnych. Bariera rezerwacji znacznie się obniżyła. Wszystko można załatwić za pomocą jednego urządzenia, będąc już w drodze: s [...]