Trudny rynek hostelowy

Autor: Rozmawiał: Rafał Szubstarski
Rozmowa z Łucją Mikołajczuk, właścicielką Oki Doki – pierwszego hostelu w Warszawie, który obchodził właśnie 10-lecie działalności – oraz obiektu hotelowego Castle Inn na pl. Zamkowym Jak to to się stało, że zdecydowali się państwo uruchomić hostel w Warszawie? Mieliście wcześniej jakiś związek z branżą noclegową? Nie, ja jestem z wykształcenia etnologiem i antropologiem kultury, a mój mąż jest po handlu zagranicznym. Tak się złożyło, że ponad 10 lat temu sprzedaliśmy mieszkanie, mieliśmy trochę zaoszczędzonych funduszy, do tego mąż trafił na kryzys rynkowy w swojej branży i uznaliśmy, że dobrze byłoby zainwestować w coś pieniądze. Pytanie tylko w co. Chcieliśmy zrobić coś, czego według nas brakowało w Warszawie i co związane byłoby z naszą pasją. A my od zawsze uwielbialiśmy podróżować, byliśmy backpackerami, i tak jest do dziś. Jednocześnie prowadziliśmy bardzo otwarty dom, przez który przewijało się mnóstwo gości z całego świata. Więc tak naprawdę wszystko zaczęło się od goszczenia innych w naszym domu i z satyfakcji, jaka mieliśmy z zajmowania się nimi, pokazywania im Warszawy trochę innej, nie takiej z przewodnika. I tak powstał pomysł Oki Doki. PIERWSZY HOSTEL To był naprawdę pierwszy hostel w Warszawie? Dopiero 10 lat temu? Pierwszy. Otworzyliśmy się w marcu 2004 roku. Pamiętam imprezę z tej okazji miesiąc później, na którą trafił Natan z USA i powiedział, że też chce otworzyć hostel w Warszawie na Pięknej. Mieszkał u nas, bo nie było innego tego typu miejsca. Mało tego, 10 lat temu nikt nie wiedział, co to jest hostel. Do tej pory jest z tym problem, bo ludziom wydaje się, że hostel to tani hotel, a to S w nazwie jest tylko po to, aby się pod hotel podszyć. Co jest bzdurą. Bo hostel to nie jest tani hotel. To nic, poza nocowaniem ludzi, nie ma wspólnego z hotelem, bo to zupełnie inna jakość. Jak znaleźliście akurat to miejsce przy pl. Dąbrowskiego? Bo nie jest ono takie oczywiste. Znajduje się wprawdzie w ścisłym centrum, ale w gmachu z urzędami, ulokowane na górnych piętrach, a więc bez recepcji od razu przy wejściu do budynku… Budynek, w którym mamy siedzibę to część dawnego ministerstwa przemysłu spożywczego, oddziału cukrownictwa, przez Warszawiaków od lat zwanym Słodkim Domem. Z komunistyczną, wielką klatką schodową z lastriko i ze stropem przeciwbombowym, który potem dał się nam we znaki przy dostosowywaniu hostelu do przepisów przeciwpożarowych, co stanowiło znaczącą część kosztu całej inwestycji. Przepisy tu są bardzo szczegółowe i rygorystyczne, poczynając od drzwi przeciwogniowych w całym budynku, a skończywszy na klapie oddymnej, która przy wielkości klatki schodowej w tym budynku też musiała mieć swoją proporcjonalną wielkość. Więc trzeba było „rzeźbić” w żelbecie, co wiązało się z wnoszeniem po schodach jakiś wielotonowych belek przez dziesiątki ludzi. Różne rzeczy się tu działy… Długo szukaliśmy tego miejsca, bo dla hostelu lokalizacja w ścisłym centrum jest kwestią kluczową, a w centrum Warszawy bardzo trudno znaleźć jest budynek pod taką działalność, bo bardzo mało jest prywatnych nieruchomości. Większość pozostaje we władaniu różnych instytucji państwowych, spółek skarbu państwa itp. albo jest obciążonych roszczeniami przedwojennych właścicieli. Mieliśmy upatrzonych kilka miejsc, gdzie już prawie podpisywaliśmy umowę np. w byłym budynku biurowym Smyka przy Kruczej, ale zawsze w ostatniej chwili coś wyskakiwało. To miejsce spodobało nam się, bo jest idealnie położone, można tu dojść piechotą z Dworca Centralnego, jest w połowie drogi na Stare Miasto, w sąsiedztwie Traktu Królewskiego, z pięknym widokiem na zielony pl. Dąbrowskiego, który przed wojną nazywał się zresztą pl. Zielonym. [...]

Udostępniono 30% tekstu, dostęp do pełnej treści artykułu tylko dla prenumeratorów.

Strefa prenumeratora

Wszyscy prenumeratorzy miesięcznika w ramach prenumeraty otrzymują login i hasło umożliwiające korzystanie z pełnych zasobów portalu (w tym archiwum).

Wybierz prenumeratę papierową, albo elektroniczną. Czytaj tak jak Ci wygodnie.

Prenumerata HOTELARZA to:
  • Pewność, że otrzymasz wszystkie wydania miesięcznika prosto na biurko, bądź swoją pocztę e-mail
  • Dostęp do pełnych zasobów portalu www.e-hotelarz.pl
  • (w tym archiwum wydań od 2005 roku, dostępne wyłącznie dla prenumeratorów)
  • Specjalne zniżki na szkolenia Akademii Hotelarza i konferencje organizowane przez „Hotelarza”
  • Wszystkie dodatkowe raporty tylko dla prenumeratorów
Prenumeratę możesz zamówić:
  • Telefonicznie w naszym Biurze Obsługi Klienta pod nr 22 333 88 26
  • Korzystając z formularza zamówienia prenumeraty zamieszczonego TUTAJ
Jeśli jesteś prenumeratorem a nie znasz swoich danych dostępu do artykułów Hotelarza, skontaktuj się z nami, bok@pws-promedia.pl




Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *