Brud, brak wody i środków dezynfekcyjnych oraz rażące uchybienia sanitarne - to wyniki kontroli przeprowadzonej przez Powiatową Stację Sanitarno-Epidemiologiczną w Pucku w restauracji obsługującej wczasowiczów w ośrodku Lemon Park we Władysławowie - donosi TVP Gdańsk.
Fot. jarmoluk, Pixabay
Lemon Park to część kilkusetpokojowego kompleksu condohotelowego 4 Kolory, którego otwarcie zapowiadane jest od lat przez firmy związane z trójmiejskim biznesmenem Dariuszem Guzkiem (właściciel m.in. hotelu Velaves we Władysławowie). Hotelarz wielokrotnie pisał już o nieprawidłowościach związanych z tą inwestycją (czytaj więcej m.in. TUTAJ).
W ostatnich miesiącach Lemon Park sprzedał niemal 2 tys. pakietów pobytowych w bardzo atrakcyjnych cenach poprzez portal zakupów grupowych Groupon. O kłopotach turystów, którzy wykupili pobyt w Lemon Park informowała już kilka dni Panorama (TUTAJ link do reportażu w Panoramie).
Po raz pierwszy Lemon Park we Władysławowie przyjął gości w sobotę 5 lipca. Już wtedy okazało się, że część pokoi nie jest gotowa, windy nie działają, a personel nie radzi sobie z obsługą gości. W części obiektu trwały prace wykończeniowe. Brakowało prądu i ciepłej wody. Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego w Pucku mówił, że obiekt jest dopuszczony do użytku. Po wizycie reporterów Panoramy w Powiatowym Inspektoracie Sanitarno-Epidemiologicznym, okazało się, że właściciel Lemon Park działa dodatkowo bez zgody i wiedzy Sanepidu.
Po dokonaniu kontroli podjęto decyzję o natychmiastowym zamknięciu restauracji. W sobotę skończył się pierwszy turnus w Lemon Parku.
Gdzie posiłki będą jeść goście, którzy zarezerwowali pobyty na terminy w II połowie lipca i sierpień nie wiadomo.
Zakwaterowanie się ,pokój, łóżko z płyty wiórowej,szafa w pokoju,prowizoryczna obsługa w postaci przerażonej grupki młodych ludzi to nic najlepsze jest śniadanie Hitttt. Wchodzisz a tam kolejka jak za komuny ale za czym to jest pytanie!!!!Jedna biedna dziewuszka jak już się wystoisz wydaje talerz z:dosłownie 2 plasterki szynki,2 plasterki żółtego sera ,4 plasterki ogórka,1 plasterek pomidora i za pomocą paluszków i noża dostajesz masełko,potem czekasz aż dopchasz się do pieczywa wynoszą po ok.6 bułek i mały koszyczek chleba na co wszyscy się rzucają,kawa i herbata kończy się i stoisz i czekasz ,obok stoi w wielkim chlewie bo nie wiem jak to kulturalnie określić plastikowa miska sera białego i dżemu możesz nabrać sobie do plastikowego kubeczka, kawę też pijesz w plastiku a jeszcze na start przepraszam jak mogłam zapomnieć dostajesz owoce i pół drożdżówki w plastiku które zjesz czekając 1h na całą resztę.Jak już masz śniadanie musisz upolować choćby upaplany brudny stolik ogrodowy, który sam sobie sprzątniesz.My po tym wykwintnym śniadaniu spakowaliśmy torby i opuściliśmy ten pięknie reklamowany hotel oddalony od centrum jakieś 2,5 km. drogą działkową nie wiem czy to w ogóle jest jeszcze Władysławowo,jednym słowem KATASTROFA .CO DO LANCHU nie powiem słowa ale nie chciałabym tego oglądać,już nie dotrwaliśmy.Jeśli po tych opisach ktoś jeszcze połasi się na niską cenę to albo będą to jego najlepsze wakacje ,bo nigdy nie opuszczał domu lub będzie wiał gdzie pieprz rośnie jak my pa
to jest wstyd, że władze nie są w stanie zapobiegać takim sytuacjom. Hotel bez pozwoleń, bez niczego może sobie sprzedawać pobyty i przyjmować gości niemalże w majestacie prawa. A urzędnicy? Nic nie możemy zrobić…
WLASCICIEL ma gdzies SAnepid, stolowka dziala dzis normalnie tj. wydaja jakies bieda porcje. Zaluje ze zdecydowalem sie na ten urlop ale teraz to juz ptakach
Nie ma co się pakować, dzwonili do mnie z Grupona powiedzieli że są niedoróbki i lepiej zrezygnować. Zrezygnowałem wczoraj a dzisiaj już dostałem pieniądze na konto.
Wróciłem z trzeciego turnusu. Jestem zadowolony z pobytu, ale to głównie przez pogodę i radość dzieci. Dla zainteresowanych przedstawiam negatywne uwagi dotyczące pobytu.
HOTEL
1) trwają remonty, wyjście ewakuacyjne zamknięte na klucz; w razie pożaru różnie mogłoby to wyglądać
2) czuć smród śmieci z jednej strony hotelu
3) windy nadal „chwilowo nieczynne” – uwaga! obiekt ma aż 5 pięter; bagaże trzeba wnieść samemu
4) oczekiwanie na zameldowanie – 70 minut
5) oczekiwanie na śniadanie w pierwszy dzień pobytu – 70 minut!!!, średnio 30 minut; wszystko dowożone, część odgrzewana na miejscu; lokalna gastronomia zamknięta
6) wymagane spore umiejętności w zajmowaniu wolnego stolika; wymagana umiejętność poszukiwania i przenoszenia krzeseł
7) obsługa hotelowa (recepcja, wydawanie posiłków, sprzątanie) – faktycznie miła, ale nieprofesjonalna; średnia wieku może 23 lata – wyglądają na studentów; trochę ich szkoda, widać było, że nie mają lekko;
8) pokój – niedoróbki – torba włożona pod łóżko ubrudzona, prysznic na guzik, światło przy łóżku włączałem wkręcając żarówki, odchodzące listwy; w pokoju brak porządnego stołu; brak klimatyzacji
9) pokój – UWAGA NIEBEZPIECZEŃSTWO – dziecko 2-letnie nie będzie miało problemu by wypaść z okna – szeroki parapet wewnętrzny na wysokości ok 40 cm, dół okna może 80 cm.
10) wentylacja grawitacyjna przy wysokich temperaturach prawie nie działa; kąpielówki suszyłem na krześle własną farelką; w łazience nic nie wyschnie
11) trzeba zabrać minimum 8-metrowy przedłużacz – w łazience nie ma prądu, 2 gniazdka w pokoju
12) wifi wyłącznie przy recepcji; zasięg w orange słaby lub brak, dlatego nawet internet z komórki odpadał
13) wyposażenie minimalistyczne; trzeba zabrać czajnik, najlepiej minilodówkę, własne talerze i sztućce, akcesoria plażowe
14) pokój odkurzyłem sam, piasek na schodach, brudno przy recepcji.
BASENY
1)bardzo duży tłok; 3-letnia córka nabawiła się choroby bostońskiej ok. 4 dnia pobytu
2) woda silnie chlorowana – widoczność w wodzie 60 cm. Dziecko leżące na dnie małego baseniku NIE JEST widoczne – łatwo o tragedię
3) zjeżdżalnie to dmuchane prowizorki – można poszarpać kąpielówki; poza tym przy ekwilibrystycznej próbie przejścia przez wielką dmuchaną rurę noga wpadła mi po kolano tam, gdzie nie miała prawa wpaść
Dla wymagających nie polecam.