… do pracy by się szło!…

Gdy podjąłem pierwszą pracę w hotelu, wzbudziło to sensację wśród kolegów, bo wytworny hotel, zwłaszcza nowy, uważany był za jakąś cząstkę innego świata, lepszego od codziennej rzeczywistości

Gdy powieje w domu nudą, człowiek marzy skrycie, by w hotelu przez dni parę wieść światowe życie - śpiewano w popularnym telewizyjnym programie. Rozbawienie mych przyjaciół wzbudzała informacja o liczbie pracowników w zestawieniu z powszechnie znaną liczbą łóżek. Obie liczby były bowiem bardzo do siebie zbliżone. - Świetna praca, po jednym pracowniku na łóżko i tylko się wylegujecie - mówił ten i ów.

Oczywiście bezcelowe było objaśnianie organizacji pracy w hotelu ludziom pracującym przy biurkach w myśl zasady "za pięć trzecia bierz kapotę, gwiżdż na szefa i robotę". Gdy kilka lat później podjąłem pracę w jednym z pierwszych hoteli należących do międzynarodowego łańcucha - temat zatrudnienia wzbudzał powszechną sensację wśród polskich hotelarzy. Rozeszła się bowiem fama, że w naszych ho [...]