Spadające ceny nieruchomości i rosnąca liczba turystów spowodowały, że Barcelona stała się bardzo atrakcyjnym miejscem do inwestycji dla globalnych sieci hotelarskich.
W ciągu ostatnich dwóch lat liczba hoteli 4-gwiazdkowych wzrosła tam ze 130 do 163, a 5-gwiazdkowych z 21 do 29. W tym samym czasie, gdy kryzys gospodarczy pogrąża Hiszpanię, w Barcelonie otwierają się między innymi Mandarin Oriental, W Hotel, Renaissance, Pullman, Novotel, K+K Hotel. Trudno się dziwić, bo ruch turystyczny w stolicy Katalonii cały czas rośnie. W pierwszym kwartale tego roku liczące ok. 1,7 mln mieszkańców miasto odwiedziło blisko 1,55 mln turystów (2,4 proc. więcej niż rok wcześniej), a hotele udzieliły 3 proc. więcej noclegów (blisko 3,1 mln). Obłożenie hoteli w 2011 wyniosło 77,5 proc. (do 74,8 proc. rok wcześniej). – Pęknięcie bańki nieruchomościowej umożliwiło nam zrealizowanie naszego projektu, dzięki temu, że ceny działek i koszty budowy stały się bardzo atrakcyjne. Inwestycja hotelarska w Barcelonie okazała się o wiele mniej ryzykowna niż w wielu innych europejskich miastach, bo liczba turystów i klientów korporacyjnych po krótkim spadku szybko znowu zaczęła rosnąć – powiedział serwisowi HotelNewNow Heinrich Koller, dyrektor generalny austriackiej sieci K+K Hotels, która zdecydowała się otworzyć tu swój pierwszy hotel w Hiszpanii z 95 pokojami kosztem 19 mln euro. Z tych samych powodów na sukces swojego hotelu Renaissance liczy Marriott International. – Barcelona coraz silniej postrzegana jest jako destynacja bogata kulturowo i jednocześnie czysto turystyczna. Jej klimat i infrastruktura czynią ją bardzo atrakcyjną tak dla wielkiego biznesu, jak i dla gości indywidualnych, do tego jest dobrze połączona z najważniejszymi portami lotniczymi na świecie – mówi Michel Miserez, wiceprezes Marriott International na Europę Zachodnią. – Dlatego wierzymy, że będzie tu przyjeżdżało coraz więcej gości z USA i z rynków rozwijających się.
W ciągu ostatnich dwóch lat liczba hoteli 4-gwiazdkowych wzrosła tam ze 130 do 163, a 5-gwiazdkowych z 21 do 29. W tym samym czasie, gdy kryzys gospodarczy pogrąża Hiszpanię, w Barcelonie otwierają się między innymi Mandarin Oriental, W Hotel, Renaissance, Pullman, Novotel, K+K Hotel. Trudno się dziwić, bo ruch turystyczny w stolicy Katalonii cały czas rośnie. W pierwszym kwartale tego roku liczące ok. 1,7 mln mieszkańców miasto odwiedziło blisko 1,55 mln turystów (2,4 proc. więcej niż rok wcześniej), a hotele udzieliły 3 proc. więcej noclegów (blisko 3,1 mln). Obłożenie hoteli w 2011 wyniosło 77,5 proc. (do 74,8 proc. rok wcześniej). – Pęknięcie bańki nieruchomościowej umożliwiło nam zrealizowanie naszego projektu, dzięki temu, że ceny działek i koszty budowy stały się bardzo atrakcyjne. Inwestycja hotelarska w Barcelonie okazała się o wiele mniej ryzykowna niż w wielu innych europejskich miastach, bo liczba turystów i klientów korporacyjnych po krótkim spadku szybko znowu zaczęła rosnąć – powiedział serwisowi HotelNewNow Heinrich Koller, dyrektor generalny austriackiej sieci K+K Hotels, która zdecydowała się otworzyć tu swój pierwszy hotel w Hiszpanii z 95 pokojami kosztem 19 mln euro. Z tych samych powodów na sukces swojego hotelu Renaissance liczy Marriott International. – Barcelona coraz silniej postrzegana jest jako destynacja bogata kulturowo i jednocześnie czysto turystyczna. Jej klimat i infrastruktura czynią ją bardzo atrakcyjną tak dla wielkiego biznesu, jak i dla gości indywidualnych, do tego jest dobrze połączona z najważniejszymi portami lotniczymi na świecie – mówi Michel Miserez, wiceprezes Marriott International na Europę Zachodnią. – Dlatego wierzymy, że będzie tu przyjeżdżało coraz więcej gości z USA i z rynków rozwijających się.
Dodaj komentarz