W gąszczu serwisów rezerwacyjnych

W dzisiejszych czasach trudno wyobrazić sobie hotel, który nie sprzedaje swojej oferty za pośrednictwem serwisów rezerwacyjnych. A tych, na pierwszy rzut oka, są setki. Jak połapać się w tym gąszczu i zapewnić sobie najlepsze warunki współpracy, aby korzyści z niej miał nie tylko portal pobierający marże od sprzedanych noclegów, ale i sam hotel?   Po wpisaniu do wyszukiwarki hasła „hotel” i dowolnego miasta, internautom ukazują się tysiące wyników, a na głównych pozycjach oferty różnych serwisów, których nazwy często różnią się jedynie myślnikiem lub jego brakiem (np. hoteleonline, hotele-online, warszawahotele, warszawa-hotele), czy wręcz jedynie jej rozszerzeniem (com., pl. com.pl. net.). Jednak w większości są to różne strony tych samych graczy albo witryny afiliowane przy nich i sprzedające ich ofertę. Dużych graczy na polskim rynku jest zaledwie pięciu-sześciu.   Kto jest kim na rynku Rynek rezerwacji internetowych zaczął się na dobre rozwijać w Polsce w połowie ubiegłej dekady, a jego początki to przełom XX i XXI wieku. Jednym z pierwszych był staypoland.com. Z czasem pozycję lidera zajął odkryjpolske.pl należący do biura turystycznego Polish Travel Quo Vadis. Po odejściu z PTQV części kadry kierowniczej powstała firma NetMedia i serwis hotele.pl, który obecnie, według części hotelarzy, wiedzie prym na rynku polskich portali rezerwacyjnych. Międzynarodowi gracze naszym rynkiem zainteresowali się dopiero w drugiej połowie ubiegłej dekady, gdy branża hotelarska w Polsce zaczęła się intensywniej rozwijać. Wcześniej istniały dla nich tylko hotele sieciowe, a te i tak miały podpisane umowy globalne. Szybko niekwestiowanym liderem został Booking.com, który jako pierwszy przygotował polskojęzyczną wersję swojej oferty i dziś jest najbardziej rozpoznawalnym portalem rezerwacyjnym w naszym kraju, i nie tylko w naszym. Walczy z nim niemiecki HRS, który przez pewien czas był nawet sponsorem piłkarskiej reprezentacji Polski. Na świecie największym graczem jest Expedia.com powiązana z Microsoftem, choć w Polsce nie jest to serwis specjalnie znany wśród gości indywidualnych. I to są najważniejsze podmioty na rynku. W swojej ofercie mają po ok. 1,5–2 tys. polskich obiektów noclegowych, nie tylko hoteli, i cały czas starają się pozyskiwać nowe. Oczywiście, poza nimi i st [...]

Udostępniono 30% tekstu, dostęp do pełnej treści artykułu tylko dla prenumeratorów.

Strefa prenumeratora

Wszyscy prenumeratorzy miesięcznika w ramach prenumeraty otrzymują login i hasło umożliwiające korzystanie z pełnych zasobów portalu (w tym archiwum).

Wybierz prenumeratę papierową, albo elektroniczną. Czytaj tak jak Ci wygodnie.

Prenumerata HOTELARZA to:
  • Pewność, że otrzymasz wszystkie wydania miesięcznika prosto na biurko, bądź swoją pocztę e-mail
  • Dostęp do pełnych zasobów portalu www.e-hotelarz.pl
  • (w tym archiwum wydań od 2005 roku, dostępne wyłącznie dla prenumeratorów)
  • Specjalne zniżki na szkolenia Akademii Hotelarza i konferencje organizowane przez „Hotelarza”
  • Wszystkie dodatkowe raporty tylko dla prenumeratorów
Prenumeratę możesz zamówić:
  • Telefonicznie w naszym Biurze Obsługi Klienta pod nr 22 333 88 26
  • Korzystając z formularza zamówienia prenumeraty zamieszczonego TUTAJ
Jeśli jesteś prenumeratorem a nie znasz swoich danych dostępu do artykułów Hotelarza, skontaktuj się z nami, bok@pws-promedia.pl




Jedna odpowiedź do “W gąszczu serwisów rezerwacyjnych”

  1. miki pisze:

    Klienci Bookinga mogą być zadowoleni… Gorzej z partnerami! Nie ma osób kompetentnych ze strony Bookinga do kontaktu z nami. Gdy pojawia się problem, to za każdym razem rozmawia się z kimś innym z innego zakątka Europy. Prosty problem urasta do rangi wyprawy na Marsa. A skuteczność Bookinga? Beznadziejna – 15 %. 85 % to rezerwacje puste, bo do momentu pozytywnej weryfikacji /nikt nie wie jakie są jej kryteria/ nie możemy pobierać zaliczki, więc Klienci bawią się rezerwacjami bez żadnych konsekwencji…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *