Adam Walczak, AGK Architekci: budujące jest to, że wykorzystujemy istniejącą substancję jeszcze raz   "HOTELARZ"

Z tego coś dziś mamy „na deskach” 80 proc. projektów hotelowych to są różnego rodzaju konwersje i adaptacje. Tu faktycznie trzeba podkreślić, że są bardzo różne stopnie skomplikowania, jeżeli chodzi o to, z jakiego budynku chcemy tę adaptację zrobić - mówił podczas dyskusji "Adaptacje budynków na hotele – jak to zrobić i kiedy się opłaca", Adam Walczak, CEO, AGK Architekci. Więcej w "Hotelarzu".


Jak wyjaśnia architekt: -Zupełnie inaczej robi się ją z budynku biurowego, zupełnie inaczej ze starej kamienicy, która miała przez lata różne funkcje, czasami nieokreślone, a jeszcze inaczej z zabytkowych obiektów. Jakakolwiek by to była historia, to z mojej perspektywy jako architekta na pewno niezwykle ciekawe i budujące jest to, że wykorzystujemy tę istniejącą substancję jeszcze raz. Dzisiaj, kiedy zaraz będzie obowiązywał nas ślad węglowy w tworzeniu projektów, co zbliża się nieuchronnie, to wykorzystanie substancji istniejącej jest bardzo ważne.

Jak wyjaśnia: -Przede wszystkim, poza śladem węglowym, to co dzięki tym adaptacjom zyskujemy, to właśnie lokalizacja, bo dzisiaj niektórych lokalizacji nie da się kupić za żadne pieniądze. Te budynki po prostu tam są, często chronione przez konserwatora, a nawet jeśli nie, to ze względów planistycznych nie opłaca się tego budynku rozbierać, bo parametry nowego budynku pozwolą na coś mniejszego. Więc nawet mimo czasami słabej ekonomiki, jeżeli chodzi o wskaźniki metrów kwadratowych na pokój, bo to jest największą bolączką tych wszystkich projektów, szczególnie adaptacji biurowych, to i tak warto się nad tym pochylić. Może te pokoje będą większe niż założony standard, głębsze, szersze, może będą węższe, ale jednak w tym miejscu nigdy w życiu byśmy nowego hotelu nie postawili. 

Pytany o to jakie problemy napotyka przy adaptacjach architekt, gdy już zaczyna przy nich konkretną pracę, zwraca uwagę na dwa najtrudniejsze momenty, które mogą być niespodzianką, mimo pozornej pozytywnej oceny obiektu. "Po pierwsze – nadal są obiekty, które mają w elewacjach czy w warstwach wykończeniowych jakieś elementy azbestowe. Więc choćby wszystko na wierzchu świetnie wyglądało, to tego zachować nie możemy. Po drugie, to jest element związany z samą konstrukcją budynku. Załóżmy, że jest to żelbetowa konstrukcja, wszystko bardzo pięknie wychodzi konstrukcyjnie, ale gdy robimy adaptację na hotel, okazuje się, że przebić przez strop ze względu na szachty pokojowe [pionowe przestrzenie konstrukcyjne, które umożliwiają rozprowadzenie instalacji technicznych w budynkach – red.] jest znacznie więcej. I nagle okazuje się, że nie można przebić stropu w każdym miejscu. Więc trzeba wziąć pod uwagę lokalizację istniejących słupów i trzeba tę lekcję odrobić, bo po prostu można się srogo oszukać, gdyż ten sam metraż w rozstawie słupów X będzie się nadawał do adaptacji na pokoje, a ten sam metraż w kondygnacji w rozstawie słupów Y już nie, bo uniemożliwiają wykonanie szachtów, a więc i podział na pokoje, które są optymalne. I ten projekt się sypie. Więc okazuje się, że metr metrowi nie jest równy i tutaj trzeba na wstępnym etapie analizy wykazać się dużą dokładnością, bo potem już się z tym nic nie da zrobić. Ten błąd popełniony na samym początku potem już pokutuje do końca".



Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *