Prywatne życie wolnych rodników

Zbuntowane cząsteczki tlenu  z dużą szybkością poruszają się po naszym organizmie utleniając każdy napotkany związek. Efekt? Uszkodzone komórki, tkanki, postępujący proces starzenia.

 

 

Na ile znane jest nam pojęcie wolnych rodników? Brzmi znajomo. Pierwsze skojarzenie to etykieta kolejnego kremu na półce w łazience, który pośród licznych właściwości ma za zadanie właśnie zwalczanie wolnych rodników. Dlaczego? Bo przyczyniają się do potęgowania procesu starzenia skóry, a wszak podstawowym zadaniem kosmetyków jest pielęgnacja i nawilżanie, a więc przedłużenie młodości naszej twarzy i ciała. Pojęcie wolnych rodników pojawia się też często przy długiej liście zgubnych skutków palenia tytoniu. Tu również rachunek wydaje się prosty: dym papierosowy= wolne rodniki =   szara i zmęczona cera. Czy przedwczesne odbieranie nam młodego wyglądu to ich jedyny grzech? Bynajmniej, takie podejście do tematu to znak, że nie doceniamy nawet jednej tysięcznej szkodliwości działania tych małych cząsteczek. Na długiej liście ich umiejętności przyspieszanie starzenia skóry to najmniej szkodliwa właściwość, zaś do najpoważniejszych zaliczane są między innymi nowotwory. Warto zatem bliżej przyjrzeć się owym mikroskopijnym wrogom, poznać ich charakter i motywy działania, by następnie podjąć stosowne kroki, chroniące przed zgubnym wpływem. 

 

Niebezpieczny buntownik 

 

Jak na ironię źródłem wolnych rodników jest życiodajny tlen - to zbuntowane cząstki tlenu, zwane jego agresywną odmianą. Powstają w wyniku tysięcy reakcji, jakie zachodzą w naszym ciele z udziałem tego pierwiastka. Rodniki to ta część, która nie uległa pełnej redukcji.  Wykazują doskonałe właściwości paramagnetyczne, są bardzo aktywne pod względem chemicznym. Brakuje im jednego – elektronu, który stanowiłby uzupełnienie pary, zaś przyroda nie znosi pustki. Dlatego, pragnąc jak najszybciej uzupełnić brakujący element, rodniki z dużą szybkością poruszają się po naszym organizmie wchodząc w reakcje z napotkanymi cząsteczkami i utleniając każdy związek, z jakim mają kontakt. Efekt? Uszkodzone komórki, tkanki, postępujący proces starzenia. Wolne rodniki atakują związki białka i DNA.

 

W jaki sposób trafiają do naszych organizmów? Istnieją dwie drogi, dzięki którym możemy zetknąć się z wolnymi rodnikami. Część z nich  powstaje już we wnętrzu naszego ciała w wyniku procesów metabolicznych, czy działania promieni UV. Mogą również zaatakować nas z zewnątrz pod wpływem działania  skażonego powietrza, zepsutej żywności, produktów zawierających wielonasycone kwasy tłuszczowe. Na rodnikowej liście przebojów nie może też zabraknąć jedzenia typu „fast food”.

 

Co potrafią? Całkiem sporo. Najlepszym zobrazowaniem ich szkodliwego wpływu na nasz organizm może być porównanie do metalu, który pod wpływem tlenu pokrywa się rdzą, powodującą starzenie i niszczenie materiału. Podobnie wyjęte z lodówki masło – w krótkim czasie zostaje utlenione, żółknie i mówimy, że zjełczało. Dokładnie to samo dzieje się z nami, a konkretnie błonami naszych komórek, białkami, czy DNA – to właśnie zmiana struktury kodu DNA uznawana jest za przyczynę mutacji komórek, a w konsekwencji nowotworów. Na długiej liście zasług i umiejętności wolnych rodników znajduje się też miażdżyca ( w wyniku utleniania cholesterolu), uszkodzony układ krążenia, układ trawienny, uszkodzone oczy, nerki, płuca, choroby dermatologiczne, czy schorzenia wątroby.

 

Konsekwencje ich obecności w naszym ciele nie są wyłącznie negatywne – ciała odpornościowe wykorzystują rodniki do niszczenia niektórych bakterii, jednak długa lista grzechów jakie mają na swoim sumieniu wyklucza rozpatrywanie ich w kategorii przyjaciół i sprzymierzeńców zdrowia.

 

 

W królestwie stresu

 

 Mali buntownicy najlepiej czują się w przemęczonych i zestresowanych organizmach. Duże tempo życia, ciągłe napięcie, dym papierosowy – oto wymarzone warunki dla rozwoju wolnych rodników. Kochają również nadmiar alkoholu, wysoko przetworzoną żywność, zanieczyszczone powietrze, promienie ultrafioletowe, długotrwały wysiłek fizyczny i psychiczny. Jak sobie z tym radzić? Stwierdzenie „żyć wolniej i mniej stresująco” to czysty truizm. Nasza doba staje się coraz krótsza, coraz więcej zajęć i zobowiązań musimy uwzględnić w planie dnia. Chcemy realizować swoje ambicje, sprawdzać się w pracy, wszędzie być na czas, we wszystkich zachowywać perfekcjonizm. Czy mamy wszystko to porzucić w imię walki z wolnymi rodnikami? Nie, ale warto zadbać o dostarczenie naszym organizmom antidotum, które w skuteczny i naturalny sposób rozprawi się z niepożądanymi rezydentami. Tak właśnie działają przeciwutleniacze, które po prostu oddają rodnikom wolny elektron, czyli to czego z takim uporem i zawziętością szukają. Gdy rodniki wchłoną brakujące elektrony staną się całkowicie nieszkodliwe.     

 

 

Zbawienny redox

 

Do najskuteczniejszych przeciwutleniaczy należą: zielona herbata, czerwone wino, witaminy A, C i E, warzywa i owoce, wśród których najwyżej cenione są czerwone winogrona. Doskonałymi składnikami diety są też ryby, warzywa strączkowe, kasze. Można również sięgnąć po sztuczne suplementy i substancje, jednak w walce z tak zmyślnym i operatywnym przeciwnikiem warto wytoczyć największe działa. A nie ma wśród nich skuteczniejszej broni, niż nazywana życiodajną substancją – woda. To właśnie ona   wiedzie zdecydowany prym wśród wszystkich utleniaczy. Warunek, jaki musi spełnić jest tylko jeden  - właściwy potencjał redox. Powinien on wynosić poniżej 200 mV. Brzmi tajemniczo. Tymczasem nazwa reakcji red – oks – to nic innego jak zjawiska utleniania i redukcji. Potencjał redox to informacja, jakie zdolności posiada substancja do oddawania i przyjmowania elektronów, a zatem na ile będzie ona w stanie zaspokoić żądania wolnych rodników. Poddana reakcji redox woda nasycona zostaje aktywnym wodorem. Efekt? My zyskujemy skuteczne antidotum, zaś rodniki tracą wszelką nadzieję na przetrwanie. Aktywny wodór to doskonały i bezlitosny reduktor małych buntowników. Warto pamiętać o tym, że wody mineralne nabywane w sklepach posiadają co prawda bogactwo składników mineralnych, jednak pod względem potencjału redox w większości nie wypadają najlepiej – znacznie powyżej 200 mV.  

 

 

Jak widać nie tylko nowy krem potrafi skutecznie rozprawić się z wolnymi rodnikami. Znacznie ważniejsze jest całościowe podejście do zagadnień związanych z żywieniem, higieną życia, podejściem do płynów, które wprowadzamy do naszych organizmów. Najważniejsza w tym wszystkim powinna być wiedza i świadomość mechanizmów, jakie zachodzą w najdalszych zakamarkach ludzkiego ciała – one stanowić będą najskuteczniejszy oręż w walce o zdrowe i dobre życie.  

 



Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *