Niemal wszystkim nowym projektom hotelowym Tadeusza Gołębiewskiego towarzyszy ożywiona dyskusja, a często również krytyka ich gigantomanii i zaburzania harmonii lokalnego krajobrazu. Tak było przy okazji inwestycji w Mikołajkach, Karpaczu, czy Wiśle, nie inaczej jest w przypadku powstającego nad Bałtykiem, największego w Polsce, liczącego ponad tysiąc pokoi hotelu w Pobierowie. Niejako przy okazji media informują o możliwych nieprawidłowościach w zatrudnianiu pracowników na jego budowie.
Kilka dni temu internet obiegły aktualne zdjęcia obiektu, które doskonale obrazują jak bardzo hotel zdominował nadmorski krajobraz. Przypomnijmy, że jak pisaliśmy jeszcze w 2017 roku Tadeusz Gołębiewski 30-hektarowy teren po byłej jednostce wojskowej w Pobierowie między Świnoujściem a Kołobrzegiem kupił za 50,5 mln zł. Następnie dyrektorem obiektu został były wójt gminy, który sprzedał ziemię pod jego budowę. I choć późniejsza wycinka pod budowę 1,5 tys. drzew wzbudziła protesty ekologów, to budowa szła pełną parą, ale została przerwana przez pandemię. Jak mówił w ubiegłym roku przedsiębiorca, środki z otrzymanych na budowę kredytów zostały przekierowane na wypłaty dla pracowników.
Budowa hotelu Gołębiewski Pobierowo. Dzisiejsze zdjęcia. Potężna inwestycja. pic.twitter.com/57pVk9ocvM
— Tomasz Narkun (@NarkunTomasz) June 19, 2021
Obecnie jednak kondycja finansowa imperium Tadeusza Gołębiewskiego poprawiła się na tyle, że budowa została wznowiona. Jak pisze serwis Money.pl obecnie nie ma już dużych opóźnień w płatnościach, bo firma jest w znacznie lepszej sytuacji po zakończeniu lockdownów, a hotele znów działają i zarabiają. Według dyrektora hotelu, Roberta Skraburskiego obecnie na budowie pracuje ok. 300 osób, choć przed pandemią było ich nawet 800.
Właśnie kwestia formy zatrudnienia jest kolejnym elementem który zainteresował ogólnopolskie media. Dziennikarze Money.pl, po otrzymaniu anonimowego listu od rzekomych ukraińskich pracowników, którzy mieli nie mieć umów i nie otrzymać wynagrodzeń za pracę przy budowie hotelu, pojechali na miejsce przyjrzeć się problemowi. I choć zagraniczni robotnicy w rozmowach przyznają, że pracowali bez umów i otrzymali za pracę stawki "niższe niż na Ukrainie", to kierownictwo obiektu nie potwierdza, że do takich nieprawidłowości może dochodzić.
Władze gminy Rewal również zapewniły, że nie docierają do niej żadne sygnały o nieprawidłowościach na budowie. Okręgowy Inspektorat Pracy w Szczecinie poinformował z kolei, że nie prowadzi żadnej kontroli na miejscu, nie robił tego także w ostatnich miesiącach.
Zaprzecza temu także dyrektor hotelu - Firma nie zatrudnia pracowników na "czarno". Część pracowników pracuje na podstawie umowy o pracę. Jest to kadra zasadnicza - około 20 osób - zatrudniona w innych hotelach naszej firmy. Około 30 pracowników jest zatrudnionych na podstawie umowy zlecenia. Pozostali pracownicy zatrudniani są przez firmy podwykonawcze - mówi Skraburski.
Dodaj komentarz