Iva Trifonov od początku swojej kariery w hotelarstwie związana jest z siecią Sheraton. Zaczynała w pierwszym za Żelazną Kurtyną Sheratonie w Sofii, pracowała w Afryce, potem trafiła do Warszawy przed otwarciem pierwszego hotelu tej sieci w Polsce. Jako szefowa otwierała Sheraton w Poznaniu, teraz kieruje Sheratonem w Sopocie. I chce, by stał się on wizytówką tego kurortu.
Gdy Iva Trifonov zaczynała pracę w Sheratonie w 1986 roku, nazwa tej sieci nic jej mówiła, a ona sama nie miała większego pojęcia, jak funkcjonuje hotel. – Ukończyłam filologię angielską w Sofii i zastanawiałam się, co dalej. Znajomy powiedział mi, że w nowo otwartym luksusowym hotelu zagranicznym szukają osób mówiących po angielsku.
SOFIA Poszłam tam bardziej z ciekawości, porozmawiałam i zaproponowano mi pracę – wspomina. SOFIA Pamięta, że pierwszego dnia przyszła do pracy w długiej, hipisowskiej spódnicy, obszernym swetrze, miała dużo biżuterii, rozpuszczone włosy. – Gdy wchodziłam przez wejście dla pracowników, wszyscy dziwnie się na mnie patrzyli. Od razu wpadłam na dyrektora, który zwrócił mi uwagę, żebym się inaczej ubierała, co mnie bardzo zdziwiło. Ale zobaczyłam, jak to wygląda w środku, więc wygrzebałam z szafy jakieś ubrania z czasów szkolnych i od następnego dnia tak już zaczęłam przychodzić – to była jej pierwsza lekcja pracy w zachodnim hotelu. – Moi znajomi z kręgów artystycznych, w których się wówczas obracałam, byli zdziwieni, że tak się zmieniłam i zgadzam się chodzić „w uniformie”, ale z drugiej strony większość spotkań towarzyskich mogła się odbywać od tej pory na mój koszt, więc to zaakceptowali. Bułgaria drugiej połowy lat 80. nie różniła się od Polski: kryzys, bieda, kartki, średnia pensja krajowa w wysokości kilkunastu dolarów. – A w pracy zupełnie inny świat, zagraniczni biznesmeni – pewnie handlarze bronią, bo kto wtedy robił biznesy w Bułgarii – sieciowe standardy, które żeby spełnić, trzeba było np. sprowadzać codziennie produkty spożywcze z Grecji, bo w Bułgarii oczywiście niczego nie było. Żyło się jakby w dwóch zupełnie różnych krajach naraz. Połowa pań pokojowych miała wyższe wykształcenie, do tego z napiwków stać je było na więcej niż większość społeczeństwa, więc co rano do pracy przychodził tłum kobiet w futrach, a potem przebierały się w fartuchy. Iva Trifonov objęła w Sheratonie funkcję floor supervisor, czyli była osobą odpowiedzialną za organizowanie i nadzorowanie pracy pań pokojowych. – Sama nie wiem, dlaczego dostałam akurat takie stanowisko, bo nie miałam o tym na początku żadnego pojęcia. A hotel utrzymany był w najwyższym standardzie, mieścił się w zabytkowej kamienicy, wszędzie piękne marmury, eleganckie wykładziny, włoskie tkaniny. A ja widzę, że coś jest nie tak, bo np. ten sam marmur inaczej wygląda w jednym miejscu, a inaczej w innym. Musiałam w ekspresowym tempie poznać zasady profesjonalnego utrzymania czystości, dużo czytałam, pytałam, dzwoniłam, jeździłam do centrum sprzedaży marmuru, aby mi wyjaśnili, jak o to wszystko właściwie dbać. Po dwóch latach została kierownikiem działu housekeeping, zaczęła kierować zespołem kilkudziesięciu ludzi z pralni, kwiaciarni, kilku restauracji. – To było prawdziwe wyzwanie, ale jestem taką osobą, która jak już się czymś zajmuje, to musi to robić najlepiej. Wtedy zrozumiałam specyfikę tej branży, że cały czas coś się dzieje, codziennie trzeba być przygotowanym na sytuacje niecodzienne, nigdy nie można się znudzić, no i pracuje się po 10–12 godzin dziennie, bo goście w hotelu są głównie rano i wieczorem. I połknęłam bakcyla hotelarstwa, stało się ono moją pasją.
AFRYKA
W 1992 roku została regionalnym szefem housekeepingu na Afrykę. Miała szkolić personel i nadzorować wprowadzanie sieciowych standardów w hotelach w Zimbabwe, Ugandzie, Botswanie i Nigerii. – Wielka przygoda i wielkie wyzwanie, bo trzeba nadzorować pracę ludzi, [...]
SOFIA Poszłam tam bardziej z ciekawości, porozmawiałam i zaproponowano mi pracę – wspomina. SOFIA Pamięta, że pierwszego dnia przyszła do pracy w długiej, hipisowskiej spódnicy, obszernym swetrze, miała dużo biżuterii, rozpuszczone włosy. – Gdy wchodziłam przez wejście dla pracowników, wszyscy dziwnie się na mnie patrzyli. Od razu wpadłam na dyrektora, który zwrócił mi uwagę, żebym się inaczej ubierała, co mnie bardzo zdziwiło. Ale zobaczyłam, jak to wygląda w środku, więc wygrzebałam z szafy jakieś ubrania z czasów szkolnych i od następnego dnia tak już zaczęłam przychodzić – to była jej pierwsza lekcja pracy w zachodnim hotelu. – Moi znajomi z kręgów artystycznych, w których się wówczas obracałam, byli zdziwieni, że tak się zmieniłam i zgadzam się chodzić „w uniformie”, ale z drugiej strony większość spotkań towarzyskich mogła się odbywać od tej pory na mój koszt, więc to zaakceptowali. Bułgaria drugiej połowy lat 80. nie różniła się od Polski: kryzys, bieda, kartki, średnia pensja krajowa w wysokości kilkunastu dolarów. – A w pracy zupełnie inny świat, zagraniczni biznesmeni – pewnie handlarze bronią, bo kto wtedy robił biznesy w Bułgarii – sieciowe standardy, które żeby spełnić, trzeba było np. sprowadzać codziennie produkty spożywcze z Grecji, bo w Bułgarii oczywiście niczego nie było. Żyło się jakby w dwóch zupełnie różnych krajach naraz. Połowa pań pokojowych miała wyższe wykształcenie, do tego z napiwków stać je było na więcej niż większość społeczeństwa, więc co rano do pracy przychodził tłum kobiet w futrach, a potem przebierały się w fartuchy. Iva Trifonov objęła w Sheratonie funkcję floor supervisor, czyli była osobą odpowiedzialną za organizowanie i nadzorowanie pracy pań pokojowych. – Sama nie wiem, dlaczego dostałam akurat takie stanowisko, bo nie miałam o tym na początku żadnego pojęcia. A hotel utrzymany był w najwyższym standardzie, mieścił się w zabytkowej kamienicy, wszędzie piękne marmury, eleganckie wykładziny, włoskie tkaniny. A ja widzę, że coś jest nie tak, bo np. ten sam marmur inaczej wygląda w jednym miejscu, a inaczej w innym. Musiałam w ekspresowym tempie poznać zasady profesjonalnego utrzymania czystości, dużo czytałam, pytałam, dzwoniłam, jeździłam do centrum sprzedaży marmuru, aby mi wyjaśnili, jak o to wszystko właściwie dbać. Po dwóch latach została kierownikiem działu housekeeping, zaczęła kierować zespołem kilkudziesięciu ludzi z pralni, kwiaciarni, kilku restauracji. – To było prawdziwe wyzwanie, ale jestem taką osobą, która jak już się czymś zajmuje, to musi to robić najlepiej. Wtedy zrozumiałam specyfikę tej branży, że cały czas coś się dzieje, codziennie trzeba być przygotowanym na sytuacje niecodzienne, nigdy nie można się znudzić, no i pracuje się po 10–12 godzin dziennie, bo goście w hotelu są głównie rano i wieczorem. I połknęłam bakcyla hotelarstwa, stało się ono moją pasją.
AFRYKA
W 1992 roku została regionalnym szefem housekeepingu na Afrykę. Miała szkolić personel i nadzorować wprowadzanie sieciowych standardów w hotelach w Zimbabwe, Ugandzie, Botswanie i Nigerii. – Wielka przygoda i wielkie wyzwanie, bo trzeba nadzorować pracę ludzi, [...]
Udostępniono 30% tekstu, dostęp do pełnej treści artykułu tylko dla prenumeratorów.
Strefa prenumeratora
Wszyscy prenumeratorzy miesięcznika w ramach prenumeraty otrzymują login i hasło umożliwiające korzystanie z pełnych zasobów portalu (w tym archiwum).
Wybierz prenumeratę papierową, albo elektroniczną. Czytaj tak jak Ci wygodnie.
Wybierz prenumeratę papierową, albo elektroniczną. Czytaj tak jak Ci wygodnie.
Prenumerata HOTELARZA to:
- Pewność, że otrzymasz wszystkie wydania miesięcznika prosto na biurko, bądź swoją pocztę e-mail
- Dostęp do pełnych zasobów portalu www.e-hotelarz.pl (w tym archiwum wydań od 2005 roku, dostępne wyłącznie dla prenumeratorów)
- Specjalne zniżki na szkolenia Akademii Hotelarza i konferencje organizowane przez „Hotelarza”
- Wszystkie dodatkowe raporty tylko dla prenumeratorów
Prenumeratę możesz zamówić:
- Telefonicznie w naszym Biurze Obsługi Klienta pod nr 22 333 88 26
- Korzystając z formularza zamówienia prenumeraty zamieszczonego TUTAJ
Jeśli jesteś prenumeratorem a nie znasz swoich danych dostępu do artykułów Hotelarza, skontaktuj się z nami, bok@pws-promedia.pl
Iva była moją mentorką, nauczycielką i wsparciem w mojej pracy w hotelarstwie!
W pewnym momencie zabrakło mi tej wspaniałej kobiety. Bardzo żałuję, że nie poszłam za Nią, gdy odeszła z Sheratona z Warszawy.Niesamowita osobowość, której nie zapomnę do końca życia! Jest dla mnie wzorem! Pracowita, niezależna, i bardzo kochana – przez wszystkich!.
ależ laurka. Czyżby sama Iva to pisała ;-)?!
gdybyś miał okazję pracować z P. Ivą, zrozumiałbyś, że to nie laurka.
To niesamowity czlowiek i świetny menadżer.
Ideały są jak gwiazdy. Nie można Ich dosięgnąć, ale trzeba się według nich kierować. – Barnard Shaw
W czasach, w których Pani Iva byłą GM w Sheratonie w Poznaniu, hotel borykał się z bardzo niskim obłożeniem, a sytuacja finansowa była na tyle słaba, że zastanawiano się nad jego odsprzedażą. Hotel miał bardzo złą opinię nie tylko wśród odwiedzających go gości, ale i pracowników hotelu. Po zmianie dyrektora sytuacja odwróciła się o 180 stopni.
Gdy Pani Trifonov została GM hotelu Sheraton Sopot hotel pękał w szwach, a opinia gości na temat jakości i poziomu świadczonych usług byłą bardzo wysoka. Po ponad roku czasu od pojawiania się Pani Ivy, hotel spotkała ta sama sytuacja co obiekt w Poznaniu przed zmianą dyrektora. W tej chwili obiekt boryka się z obłożeniem, problemem ze sprzedażą powierzchni konferencyjnych, utrzymaniem w miarę stałej kadry kierowniczej, oraz bardzo złą opinią zarówno gości jak i trójmiejskiego środowiska hotelarzy.
Podobno w sądzie toczy się sprawa wytoczona przez byłych pracowników.
Problemy hotelu zrzucane są na kryzys, który jakimś cudem nie dotyczy bezpośredniego konkurenta hotelu, czyli gdańskiego Hiltona.
A to dziwne, bo byłem związany z tym hotelem w tamtym czasie i o ile pamiętam, gdy nowa GM przychodziła do Sopotu to Sheraton miał maksymalnie kilknaście procent obłożenia (w porywach). Za jej rządów szybko osiągnął kilkadzesiąt procent, a bywały momenty, że trudno było o wolny pokój. I stał się najdroższym hotelem w Trójmieście, droższym nawet od Granda. Przez złe zarządzanie? Zresztą, jak wiadomo, w Starwódzie kiepskich managerów, którzy nie sprawidzili się w jednym hotelu, awansują na generalnych w lepszych i ważniejszych dla sieci hotelach, proszę cię. Niech zgadnę, zwolniła cię kiedyś?
nie pracuję już w tej sieci, ale do Pani Ivy mam cały czas bardzo duży szacunek
@danziger
„…przychodziła do Sopotu to Sheraton miał maksymalnie kilknaście procent” – kłamstwo, plan był wykonany na poziomie na który już nigdy nie wrócił
„Za jej rządów szybko osiągnął kilkadzesiąt procent” – ciekawe, bo hotel nie kryje problemów z obłożeniem
„stał się najdroższym hotelem w Trójmieście” – może być najdroższym hotelem na świecie, tylko co z tego jak ma taką opinię wśród gości jaką miał kiedyś poznański, no i do tego stoi pusty :]
„Przez złe zarządzanie?” – nie mi oceniać 😉
„…managerów, którzy nie sprawidzili się w jednym hotelu, awansują na generalnych w lepszych i ważniejszych dla sieci hotelach” – nie było żadnego awansu, tylko przeniesienie.
„Niech zgadnę, zwolniła cię kiedyś?” – pudło
„…do Pani Ivy mam cały czas bardzo duży szacunek” – sobie miej do kogo chcesz, who cares? Tylko odrób pracę domową na następny raz.
no i co dalej z tą dyskujsą?
Dziwne, że dyskusja nagle zniknęła. Hotelarz stosuje cenzurę?
Ani cenzura, ani nawet działalność obcych służb :).
Na stronie głównej prezentujemy pięć z ostatnio komentowanych materiałów, widocznie wpisy pod innymi artykułami były aktualniejsze.
Teraz powyższy wpis będzie na stronie głównej.
Po prostu nikt nie jest zainteresowany kontynuacją tej dyskusji…
Wasza ulubienica otoczyła się kółkiem adoracji, które na każdym kroku podlizuje się jej ile może. Stosuje zasadę „mierny, bierny, ale wierny” i tylko tacy ludzie robią karierę w tym hotelu. Standardem jest coroczne spotkanie z pracownikami i odpowiedź na pytanie o ewentualne podwyżki w stylu: no zimą hotel słabo zarobił, ale pensję dostaliście, więc się cieszcie”… Kiedy odchodziłam do konkurencyjnego hotelu i chciałam się pożegnać – ot tak po prostu po ludzku, to usłyszałam od tej pani (specjalnie pisane małą literą) : idź sobie już stąd zdrajco…