-Doskonały wynikowo styczeń wyrównał niestety dość słaby luty, ale było to związane przede wszystkim z niekorzystną pogodą. Mimo to w naszych hotelach nie narzekaliśmy na wyniki nawet w lutym. Wyraźnie słabszymi miesiącami okazały się jednak marzec, kwiecień i maj, aczkolwiek pamiętajmy, że punktem odniesienia są lata 2023 i 2022, kiedy to mieliśmy okazję doświadczyć prawdziwego boomu popytowego - podsumowuje wyniki z I połowy tego roku Wiktor Wróbel, prezes spółki Nosalowy Dwór, zarządzającej hotelami i apartamentami pod marką „Nosalowy”. Jak dodaje, -Okres wakacyjny, jako Hotele Nosalowy oceniamy bardzo dobrze.
Jak tłumaczy zakopiański przedsiębiorca, zagraniczni turyści doceniają jakość oferowaną w Polsce. -Polacy, przyzwyczajeni do najniższych w UE cen za usługi hotelowe, nie doceniają czasem tego, jak korzystną relację ceny do świadczonych usług i standardu hoteli mają niejako pod nosem. Ale na pewno doceniają to już goście zagraniczni i nasuwa się tu wniosek, że zagraniczny marketing naszego kraju powinien m.in. to właśnie podkreślać - mówi.
Prezes spółki Nosalowy zauważa też, że: "W segmencie MICE widać było zmniejszenie lub zawieszenie realizacji budżetów u klientów, utrzymujące się skrócenie okienka rezerwacji oraz pojawienie się na rynku (lub ugruntowanie się na nim) coraz większej liczby obiektów konkurencyjnych, co również miało wpływ na wyniki. W obiektach o mniejszych możliwościach konferencyjnych lub mniej ugruntowanej pozycji w tym segmencie wpłynęło to negatywnie na poziom przychodów". W segmencie indywidualnym natomiast, "widoczny był wpływ inflacji na portfele gości, co wynika według mnie z tego, że przez ponad dwa lata następował realny spadek wysokości wynagrodzeń; innymi słowy podwyżki wynagrodzeń przez dłuższy czas pozostawały poniżej inflacji. Pod koniec 2023 i początkiem 2024 r. goście po prostu zdali sobie z tego sprawę, zadziałał swego rodzaju efekt psychologiczny i wstrzymali wydatki na takie przyjemności jak hotele i wyjazdy wakacyjne".
Jak dodaje Wiktor Wróbel: -Analizy wskazywały jednocześnie, że dopiero w 2024 r. nastąpi realny wzrost wynagrodzeń – zarówno w sferze firm prywatnych, jak i administracji publicznej. Wiązało się to z ogólną presją płacową, wzrostem płacy minimalnej i wreszcie nagłaśnianym spadkiem inflacji w pierwszych miesiącach roku. Oczywiście spadek wynikał z tego, że punkt odniesienia dla inflacji był zawieszony bardzo wysoko z powodu ogromnego wzrostu cen przez ostatnie dwa lata. Niemniej zaczęliśmy ponownie stopniowo więcej zarabiać i to mogło znów nakłaniać do rozrzutności. W związku z tym już w pierwszym kwartale media donosiły o pobudzeniu wydatków konsumpcyjnych. Ich wzmocnienie nie nastąpiło zatem od razu i przełożyło się według mnie dopiero w następnej kolejności na wzrost apetytu Polaków na wyjazdy. Kumulację tego widać najlepiej teraz, w okresie wakacyjnym, który jako Hotele Nosalowy oceniamy bardzo dobrze. Oczywiście częściowo wznowiony popyt znalazł ujście również w wyjazdach zagranicznych, które napędza mocna złotówka oraz bardzo korzystne, czasem wręcz dumpingowe, oferty touroperatorów. Zakopane w tym kontekście radziło sobie w pierwszym półroczu stosunkowo dobrze - mówi Wróbel.
W dalszej części rozmowy dostępnej w najnowszym wydaniu "Hotelarza" o udziale zagranicznych gości w strukturze turystów, „paragonach grozy”, wynikach w całej branży i rentowności.
Dodaj komentarz